W nocy ze środy na czwartek (12.10-13.10) doszło w naszym stadzie szczurów do bójki na tyle poważnej w skutkach, że jeden z podopiecznych wymagał natychmiastowej pomocy chirurgicznej. W lecznicy okazało się, że doszło do przerwania powłok brzusznych z wypadnięciem fragmentu jelita. Takie uszkodzenia obarczone są bardzo dużym ryzykiem, ale podjęliśmy walkę o szczurka. Ogromną nadzieję daje fakt, że jelita pracują normalnie i na razie nie ma żadnych objawów świadczących o poważnych komplikacjach np. zapaleniu otrzewnej. Cieszy mnie każdy przejaw dobrego apetytu. Mamy górki i dołki, szczurek wymaga praktycznie całodobowego nadzoru ze względu na to, że próbuje pozbywać się szwów. W nocy wstajemy do niego na zmianę z partnerem, w dzień jest ze mną w pracy. Od środy nasze mieszkanie zamieniło się w szpitalik, ale każdy kolejny dzień daje nadzieję, że wyjdziemy z tego, że wszystko skończy się dobrze. Szczury mam od kilku lat, ale jeszcze nigdy nie byłam w takiej sytuacji. Jest to naprawdę ogromny stres i obawa o to, czy organizm sobie poradzi, ale nie poddajemy się i robimy wszystko, co w naszej i lekarzy mocy. W jakiejkolwiek innej sytuacji nie miałabym śmiałości prosić o pomoc, ale wiem, że sytuacja będzie wymagała dalszej diagnostyki, obserwacji i kolejnych kontroli weterynaryjnych. Celem zrzutki jest kwota, którą zapłaciliśmy za operację, szpitalik oraz na pokrycie kolejnych wizyt kontrolnych, co stanowi spore obciążenie finansowe w aktualnej sytuacji życiowej. Będę niezmiernie wdzięczna za każdą wpłatę, bo każda złotówka pomoże nam w pokryciu kosztów i umożliwi dalsze leczenie. W sekcji zdjęć dodałam rachunki za leczenie oraz wypis z zabiegu. Na ten moment (19.10.2022) koszty wyniosły około 610 złotych, natomiast przed nami dalsze wizyty kontrolne, za które rachunki dodam również w sekcji zdjęć.

Gdyby zebrana kwota przekroczyła ustalony przez nas cel to nadwyżka zostanie wydana na dobrej jakości karmę dla Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Częstochowie.