Moja Dorcia. Moja kochana Niusia.

2 tygodnie temu bardzo źle się poczuła. Odmówiła jedzenia, była rozdrażniona. Pojechaliśmy do weterynarza, który zrobił USG brzuszka a w nim ukazał się płyn. Dużo płynu. Pierwsze podejrzenie padło na FIP, ale wyniki na szczęscie go wykluczyły. Wtedy myśleliśmy, że to dobra wiadomość.

Niestety nasza radość nie trwała długo. USG po ściągniętym płynie z brzuszka wykazało zmiany wyglądające na nowotwór złośliwy rozsiany :( To była najgorsza wiadomość! Nowotwór to wyrok..

Nie poddajemy się. Nie chcemy się poddawać. Chcemy walczyć o zdrowie i komfort życia naszej Dorci. Tyle już w swoim życiu przeszła. Trafiła do mnie jako tymczas z astmą i tak już została. Jest ze mną 7lat. Przechorowała większość swojego życia, dlatego chciałabym jej jeszcze pokazać, że może żyć bez bólu.

Obiecałam jej, że jak się uda to pójdziemy na wiosnę na spacer. Będzie wąchać sobie trawkę i tarzać swoje futerko w owadach. Ona to uwielbia! Z racji, że jest kotkiem niewychodzącym rzadko miała na to okazję.

Obecny nasz koci budżet jest zły.. Już totalnie nie stać nas na dalsze leczenie. Dotychczas wydaliśmy już kilka tysięcy na diagnostykę i leki.

Jutro jedziemy do onkologa, dlatego.. bardzo proszę Was o wsparcie.. żebym mogła dotrzymać obietnicy :(