Bum-bum jest moim największym skarbem i widząc jak się męczy próbuję zrobić wszystko by jej pomóc. Buba miała nowotwór z przerzutami, ale niestety zostałam z ogromnym rachunkiem po badaniach. Musiałam uśpić przyjaciela, może pomożecie mi zapłacić za to, że nie umarła w bólu a w cieple lecznicy.

Bum-bum jest u mnie od roku. Od zawsze marzyłam o psie tej rasy, ale wiedząc jakie są chorowite bałam się podjąć takiego zobowiązania. Poszłam na studia, skończyłam licencjat, znalazłam dobrą pracę, rozpoczęłam studia magisterskie i stwierdziłam teraz mogę sobie pozwolić na zaopiekowanie się psem. Pierwotnie planowałam kupić buldoga, udzielałam się na licznych forach i stwierdziłam, że pies musi być FCI, by miał szansę być zdrowym. Wtedy odezwała się do mnie pani z hodowli FCI, że posiada suczkę do adopcji 4 letnią. Dostałam kilka zdjęć, ale w mojej głowie ciągle była idea szczeniaka. Chciałam samca, w dodatku ciemnego, ale dzieci się nie wybiera i tak do mojego domu trafiła Buba. Przez kilka miesięcy było dobrze, aż do sterylizacji. Po niej Buba dostała uczulenia na szwy (antybiotyk) , później przyszły zmiany skórne na pyszku (podejrzenie choroby autoimmunologicznej, liczne testy, zeskrobiny, wyniki krwi, sterydy, po których pojawiło się zapalenie trzustki, antybiotyk, powrót do sterydu, powrót problemów z trzustką, guz na wargach sromowych, małe guzki na całym ciele, brak apetytu, utrata wagi. Po tym czasie zmieniliśmy weterynarza znowu utrata wagi, powtarzanie badań. Buba obecnie nie je jest na lekach zwiększajacych łaknienie, kroplowkach, antybiotyku, sterydzie i lekach przeciwwymiotnych. Niestety nie posiadam więcej oszczędności, szczerze wydałam wszystko co zrobiłam, odłożyłam i pożyczyłam. Proszę Was o pomoc, ja ze swojej strony też zrobię wszystko, by opłacać tyle rachunków ile dam radę. Buba chce walczyć a dopóki ona chce, ja jej w tym pomogę.