Ruduś to kilkunastu letni kocur Pani Izki. 

Pani Izka to opisywana przez nas "rozmnażaczka" a Ruduś to ojciec wszystkich kociąt. Ostanie dwa mioty dwóch kotek to 8 kociąt. 

Ta sytuacja nie mogła trwać dłużej i po naszej interwencji już trzy miesiące temu obie mamusie zostały wykastrowane. Sukcesywnie zabierałyśmy kociaki. Niestety dwa kociaki Pani Izka oddała komuś w "dobre ręce".

Pani Izka jest też zbieraczka śmieci i od ponad tygodnia trwa sprzątnie jej mieszkania i tym sposobem Ruduś trafił do naszej kociarni. Taki zasmarkany. Skoro już jest w kociarni, to Zuza zabrała go do weta. I oto co udało się dowiedzieć.

Widać, że już trochę lat żyje na tym świecie, choć trzyma się nieźle.

Aktualnie najbardziej doskwiera katar, na który zaradziliśmy antybiotykiem i lekiem przeciwzapalnym. Poza tym brak gorączki, a zęby w całkiem dobrym stanie.

Doktor pomacała brzuch i przyłożyła USG. Widać osad w pęcherzu, stąd nawracające zapalenie, za to nerki trzymają formę.

Najgorzej wypadają jelita. Ściany są pogrubione, a warstwowość wyraźnie zaznaczona. 

Badania krwi w normie, a testy na FIV i FeLV wyszły ujemne.

Najbliższe 10 dni stoi pod znakiem antybiotyku. Dodatkowo do diety wchodzi suplement na wsparcie dróg moczowych oraz probiotyk. Obserwujemy regularność oddawania moczu i konsystencję kału.

A jak już go podleczymy to na pewno zostanie wykastrowany. Bo ktoś kiedyś Pani Izce powiedział że nie można go wykastrować ze względów zdrowotnych, co oczywiście jest bzdurą.