Nazywam się Zyzia, jestem jeszcze kocim dzieckiem (mam około 8 miesięcy) i jestem w moim nowym domu od bardzo niedawna. Jest mi tutaj świetnie, ale ostatnio miałam ogromnego pecha. Po sterylizacji zaczęłam czuć się źle i mimo natychmiastowej pomocy moich opiekunów, doszło do ostrego zapalenia płuc. Od kilku dni nie jestem w stanie sama oddychać i muszę być cały czas w klatce tlenowej, bo inaczej umrę. Koszty mojego leczenia są bardzo wysokie i potrzebuję pomocy w dojściu do zdrowia. A to może trochę potrwać. Dziękuję za każdą wpłatę - to moja szansa na wyzdrowienie, mam jeszcze całe życie przed sobą...

-----

Cześć - z tej strony Krzysiek. Zyzia to nasze małe, czarne oczko w głowie. Zastąpiła dziurę w sercach jakie pozostawiła nasza poprzednia kotka Śnieżka, która zginęła pod kołami samochodu raptem kilka miesięcy temu. Nie chcę sobie nawet wyobrażać utraty kolejnego kochanego zwierzęcia w ciągu zaledwie jednego roku. Całą rodziną jesteśmy zwierzolubami - oprócz Zyzi, mamy jeszcze 2 inne koty, które są z nami od lat, oraz 4 wspaniałych kundelków, również odratowanych z interwencji. Działamy także z lokalnymi fundacjami dla zwierząt, a sam jestem wolontariuszem w schronisku. Kochamy wszystkie nasze zwierzęta i dbamy o to, żeby miały najlepsze warunki.

Choć radzimy sobie z tą całą ferajną, to jednak obecna sytuacja może nas niedługo przerosnąć - koszt leczenia Zyzi to ok. 600zł za dobę. Zrobimy wszystko, żeby ją uratować, ale potrzebujemy pomocy żeby dać jej odpowiednio dużo czasu. Jest w ciężkim stanie i musi być pod tlenem. Przed zabiegiem, raptem tydzień temu, była bardzo energicznym, wesołym kotkiem, który uwielbiał eksplorować domowe zakamarki i strych. Spędzała mnóstwo czasu na zabawie z naszą córeczką. Marzymy, aby przywrócić ten stan i dać Zyzi możliwość dalszego pisania swojej wesołej, kociej historii. Wszyscy, my i zwierzaki, bardzo za nią tęsknimy i wierzymy, że jeszcze wróci do domu.

Z góry dziękujemy za każdą wpłatę <3