Chester staje na własnych nogach
Chester staje na własnych nogach
Our users created 1 226 307 fundraisers and raised 1 348 429 209 zł
What will you fundraise for today?
Updates2
-
#chester
74/84
Nie wiem kiedy ten czas minął... ledwo odbyłem swoją podróż do Łodzi, a już minęło ponad 70 dni.
Przez ten czas dokładnie wstałem na nogi, co więcej zacząłem też skakać i rozrabiać leciutko. Uwielbiam jeździć samochodem i jeść 🥩🥩🥩 Ważę ponad 5 kg - to o 3 więcej niż na początku mojej drogi🤓
Mam piękny puchaty ogon i wąsiska, które podbijają serca dziewczyn na Instagramie. Ale moja miłość jest jedna ❤️ Ma na imię Jenny i jest cudowną Ragdolką. Iście Puchata Królewna 💚💙
Niestety nie zakończę leczenia w terminie... Moje wyniki nadal pokazują wysoki stan zapalny. Ciotki codziennie liczą na kalkulatorze co zrobić , abym dotrwał do końca i wyzdrowiał bez nawrotu 😞
Kuracja musi zostać przedłużona o 2 tygodnie i to na większej dawce 21mg/kg. To wielka dawka - moja skóra coraz gorzej przyjmuje te zastrzyki. Ciocia Asia mnie „laseruje”, ale to pomaga tylko częściowo. Dlatego Ciocie zadecydowały, że cześć dawki będą podawać w tabletkach ... to dodatkowe koszty😢 Na razie mam 10 ampułek fiołek i 130 tabletek. Wystarczy na 10-14 dni. A co dalej?
Czekają mnie tez kosztowne badania MRI i płynu rdzeniowego (około 1000 złotych ), aby wykluczyć obecność wirusa w mózgu, nie tylko we krwi ...
Ps. Wiemy, że kuracja Chestera to gigantyczny wydatek wielu osób ❤️❤️❤️ Ktoś może powiedzieć, że za te pieniądze można kupić samochód lub wyleczyć 3 inne koty. W życiu jednak trzeba iść do końca ... i dotrzymywać obietnic. I my to robimy. Ciocie.
No comments yet, be first to comment!
Add updates and keep supporters informed about the progress of the campaign.
This will increase the credibility of your fundraiser and donor engagement.
Description
EDIT
Dziś 20 lipca założyliśmy drugą zrzutkę, aby kontynuować leczenie Chestera. Nasze pierwotne założenia, że zmieścimy się w 20 000 okazały się płonne🥲 Chester trafił do nas w tragicznym stanie. Absolutnie pozbawiony możliwości poruszania się, słaby, odwodniony. Skóra i kości. Stopniowo nabierał sił i na nowo uczył się stawiać pierwsze kroki. To jest niezwykle ciężka praca dla niego i dla Asi, która go rehabilituje. Jego postępy to przede wszystkim jednak lek, który jest na wagę złota.
Chester przytył przez 50 dni po ad kilogram. Wazy teraz 4400 a jego dawka leku wynosi 18ml/kg ciała. Oznacza to, że Chester otrzymuje codziennie 4ml leku. Fiolka, która kosztuje 120 dolarów plus wysyłka, ma 5ml. Łatwo jest policzyć na ile wystarcza. I łatwo policzyć ile kosztuje nas jego dzienne leczenie. 400 złotych 🥲
Do zakończenia zostało nam 33 dni - pod warunkiem, że wyniki nam na to pozwolą. Mamy leku na 13 dni. Potrzebujemy na kolejne 20 dni plus dwa razy badania kontrolne plus kastracja. Musimy mieć też zabezpieczony lek na wypadek przedłużenia leczenia... Wszystko co uzbieramy ponad potrzeby Chestera przeznaczymy na inne potrzebujące kotki.
Według regulaminu Zrzutki w momencie przekroczenia założonej kwoty - portal automatycznie blokuje zrzutkę ale dopuszcza założenie kolejnej, która umożliwia kontynuację leczenia. I my tak właśnie postanowiliśmy zrobić ❤️
Poniżej jest cała historia Chestera.Wszystkie aktualności możecie przeczytać na starej zrzutce:
Dziękujemy za każde dotychczas okazane serce. Ratujecie fantastycznego kotka❤️
Kiedy otworzyłem oczy, to zobaczyłem swoją Mamę, a przynajmniej tak mi się wydaję. Być może miała takie długie, krzaczaste brwi jak ja, albo nie miała. Wiecie, nasza kocia pamięć jest niedoskonała. Może jestem jakimś szlachetnym kotem? A Wy wiecie, co to znaczy być szlachetnym? Czy wystarczą krzaczaste brwi jak u Marszałka Piłsudskiego, by być szlachetnym?
Urodziłem się gdzieś ... może na działkach, może w lesie. Początki faktycznie słabo pamiętam. Wiem, że znalazł mnie jakiś Pan. Nie pachniało od niego mlekiem, raczej czymś mocno sfermentowanym. Nie wiem jakie miał zamiary, ale moglem skończyć w beczce z wodą, wapnie lub zakopany w lecie. A może wcale nie? To takie trudne kocie pytania... Człowiek nas udomowił, ale potem porzucił. I nigdy nie wiadomo jakie ma zamiary:-( Chociaż słyszałem, że są takie kotki, które są chciane od początku, a nawet ludzie płacą, aby je mieć. Na mnie chyba jednak nikt nie czekał:-( i nikt za mnie zapłacić nie chciał.
Ups ... gaduła ze mnie ... a tu przecież do konkretów trzeba iść :-)
Uratowała mnie Pani Ela. Pani, która ma wielkie serce dla kotków i bardzo się przejmuje ich losem. Ma ich sporo, a ja dołączyłem do tego kociego stada. I tak żyłem sobie ponad dwa lata. A tu nagle ...Wszystko się pokiełbasiło, albo pokociło...To jest dziwne uczucie. CHOROBA. Przestajesz cieszyć się plamą na ścianie, nie masz siły podnieść główki, łapki odmawiają posłuszeństwa, nic nie smakuje jak dawniej. Zaczynasz się kulić, aby mniej bolało, chować przed innymi, nie rozumiesz co się dzieje. Oczywiście starasz się jak możesz, aby Pani Eli nie sprawić przykrości, bo przecież mnie przygarnęła, a ja teraz jestem do niczego. Ale nie dawałem rady... wszystko mnie opuściło: siła do walki, nadzieja. 28 kwietnia to był ostatni dzień, kiedy chodziłem. Nóżki odmówiły posłuszeństwa, główka coraz bardziej opadła. Mogłem tylko przyglądać się, jak inne kotki rajcują. Ja zostałem całkiem sam, a od tej pory moim domem stał się kartonik ...
Pani Ela zabrała mnie do lekarza - diagnoza była straszna FIP - zakaźne zapalenie otrzewnej FIP, który jest wywoływane przez koronawirus kotów (FCoV). Wiele kotków ma tego wirusa w sobie, ale nie każdy jest chory na FIP. Za mutację wirusa odpowiada przede wszystkim odporność kotka, a właściwie jej brak. Długotrwały stres, choroby towarzyszące, nagła zmiana powodują, że zdrowy kotek w ciągu kilku dni może umrzeć. To podstępna choroba. Atakuje brzuszek, płucka… tam może zbierać się płyn, który powoduje, że kotki nie mogą oddychać, albo chodzić, bo mają wielki brzuszek. Może zaatakować oczka i mózg jak u mnie i wtedy następuje paraliż ciała, ślepota, napady padaczkowe…Kotki bardzo cierpią:-(
U mnie FIP spowodował przede wszystkim zmiany neurologiczne, mam też płyn w brzuszku, zmienione i falujące źrenice…Moje szanse byłyby praktycznie zerowe, gdyby nie eksperymentalny lek, który uleczył już z FIPa tysiące kotków na świecie. Lek jest produkowany daleko stąd i jest bardzo, ale to bardzo drogi. Kuracja trwa 84 dni. Codziennie kotek musi mieć podawaną odpowiednią dawkę uzależnioną od jego wagi i zaawansowania choroby…Dodatkowo leki wspierające wątrobę, oleje, regularne badania lekarskie... olbrzymie pieniądze, które dla nas kotków są nie do zdobycia:-(
Pani Ela chciała mnie ratować, ale nie miała za co. Opiekuje się dużym stadem kotków, które trzeba nakarmić, leczyć. Jej córka Joasia założyła dla mnie zbiórkę, ale niewiele osób chciało wpłacić. Czekałem na lek długo… prawie miesiąc. I wtedy pojawiła się pierwsza Ciocia – Ciocia Małgosia. Uwaga… tych Cioć to będzie tutaj mnóstwo :-)
Ciocia Małgosia ma kotka Pyrka i ten kot był chory na FIP. Ciocia leczyła go strasznie długo, bo miał nawrót… znaczy choroba postanowiła z nim zostać na dłużej. I Ciocia walczyła o niego 9 miesięcy! I jak mnie zobaczyła, to nie mogła nie pomóc. Skontaktowała się z Panią Ela, zaczęła udostępniać zrzutkę, pomogła zorganizować pierwsze dawki leku. Potem zobaczyła mnie Ciocia Małgosia od Almy. Alma to kotka, która też była chora na FIP, ale od roku jest zdrowa i pomaga teraz na swoim Bazarku ratować inne FIP Wojowniczki i Wojownikom. Potem Ciotki zorganizowały Komitet Ratunkowy dla mnie (wow!) Pojawiła się Ciocia Julita, która wyleczyła lub pomogła wyleczyć ze 100 FIPowych kotków. I Wujek Adrian, który jest specem od siatkówki i Instagrama, Ciocia Monika, która ma 3 koty, ale na szczęście bez FIP’a i Ciocia Asia, która jednego kotka już wyleczyła, a teraz leczy Czarnego Salema, którego opiekunowie chcieli uśpić z powodu choroby. Ogólnie zakręcone towarzystwo :-)
Ci ludzie postanowili mnie, długowłosego kotka Chestera uratować za wszelką cenę. Wspólnie i zdalnie. Pani Ela oddała mnie pod Opiekę Cioć. Teraz jestem Chester Pogromca Fipa, kot Bazarku Alma Koci Duszek Pomaga Fip Wojownikom i Wojowniczkom. https://www.facebook.com/groups/1770661046501910
Tam Ciocie będą zbierać dla mnie fundusze…a potrzebuję ich mnóstwo. Moja dawka jest bardzo olbrzymia – 2,2ml dziennie. Fiolka leku ma 5 ml i kosztuje 405 złotych. Oznacza to, że jeden zastrzyk kosztuje prawie 200 złotych! A ja będę przecież tył, bo w końcu jem (możecie zobaczyć filmik)! Dawka będzie rosnąć. Teraz mieszkam w Łodzi, w szpitaliku… potrzebuje też pieniędzy na dodatkowe leki i badania, rehabilitację, suplementy na wzrost mięśni, jedzenia :-( Ciocie na Bazarku na razie załatwiają co mogą – tam bardzo Dobre Dusze i Duszyczki je wspierają… ale to początek mojej drogi. Bardzo proszę bądźcie ze mną. Chester i Ciocie.
English
Hi, My name is Chester, I live in Poland and i am currently struggle with Fip. As a kitty i was taken away from homelessness by a woman with a big heart and a big cat family, we have spent happily two years... but then unfortunately i got sick. I stopped walking in April, my neurological symptoms were so big that i was paralizded completely. I couldn't walk at all, i wasn't even able to keep my head up straight. All i could do was lying. I have spent over a month lying in my bed without moving, waiting for help...which might never come. My beloved owner although was willing to do everything to help me, did not have enough money to do so, as my dose due to neurological and ocular symptoms is huge. I am taking currently 3,5 ml of GS which gives us the amount of 100 $ per day. The enormous sum of money, you have to agree on that, which is also going to rise with me getting bigger and better. Then miracle just happened and i was noticed by a good people who have taken me under their wings and are doing everything to save my life. Now after a month of fighting, i can say that i am slightly getting better; i am trying to walk again, even that my walk is still wobbly, my CBC looks better and guess what i can keep my head straight! That brings a ray of hope and tremendous joy to all those who are taking care of me and trying to help me with all their hearts. I know that this is only just the beginning of my fight and that good hearts, no matter how big, are not enough to save my life...money can. It is unimaginably sad that wheter i will live or not depends on them. So please if you are somehow touched by my story and i am not just an ordinary cat to you, make a donation. I will be incredibly grateful to you for giving me the opportunity to have a long good life. Thank you :-)
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Chesterku dla Ciebie na kropelkę leku od Antosia
3 ksiazki - 2 x ishiguro 1 x atlas kotow
Chesterku, jeszcze postaramy się coś wyskrobać za parę dni❤️❤️❤️zdrowiej koci kumplu❤️❤️
Dwie koszulki.
Tyrania-10zl książka dla @antek_kitikula_cute_cat
Chesterku trzymamy łapki bardzo mocno❤️