Organiser's profile
Magdalena Kwiatkowska
Mam na imię Magda. Jako 36 latka usłyszałam diagnozę: ma pani nowotwór piersi. Przeszłam chemioterapię, radioterapię, hormonoterapię i całkowitą mastektomię. Mój synek miał wtedy 3,5 latka. Straciłam nietylko włosy, pierś ale również poczucie kobiecości. Zastanawiałam się jak takiemu malcowi -jak mój syn wytłumaczyć to, że mama jest więcej w szpitalach niż w domu. Walka moja trwała 5 długich lat. Po tych 5 latach usłyszałam- jest pani zdrowa. Wyszłam szczęśliwa ze szpitala wierząc, że w końcu będę mogła żyć, nie tylko szpitalem. Niestety, kiedy po dwóch tygodniach zrobiłam badania profilaktyczne- tak sama dla siebie, okazało się, że niestety pani doktor nie miała racji. Wypuściła mnie jako zdrową osobę a ja już miałam, jak się okazało przerzuty do kości. Ten strach, który wtedy mnie opętał był ze mną 3 lata. Co miesiąc wlewy, zastrzyki, tabletki. Ból rąk, nóg, żeber. Czasami nie mogłam wstać z łózka. Po 8 latach walki, dziś wiem, że są kolejne przerzuty do kości i wątroby. Czeka mnie kolejna walka. Ciężka walka o każdy kolejny dzień, miesiąc czy rok. Moim marzeniem jest patrzeć jak mój syn rośnie i się rozwija. Jak się zakochuje, czy jak płacze. Chcę patrzeć jak się śmieje gdy się wygłupiamy. Chcę dla niego żyć. Nie poddam się, ale do tego są potrzebne leki i specjaliści na które niestety potrzeba niemałych funduszy