Wsparcie dla Michałka. Panda Team 🐼
Wsparcie dla Michałka. Panda Team 🐼
Our users created 1 223 714 fundraisers and raised 1 342 260 079 zł
What will you fundraise for today?
Description
Mam na imię Michałek i mam 4 lata. Bardzo lubię pandy i mam ich sporą kolekcję. Do tej pory byłem radosną iskierką całej mojej rodziny. Najbliżsi często mówili na mnie „wesołek”, ale ostatnio więcej płaczę, niż się śmieję. Bardzo posmutniała też moja rodzina i nasi przyjaciele. W czerwcu tego roku, dokładnie dwa miesiące przed moimi 4. urodzinami dostałem od losu bardzo niechciany „prezent”, którego nie powinno otrzymać żadne dziecko… Zdiagnozowano u mnie guza mózgu. Okazało się, że to medulloblastoma – nowotwór o najwyższym stopniu złośliwości.
Czekałem na to lato – miałem wyruszyć z rodzicami w wakacyjne podróże, bawić się beztrosko z ukochanym braciszkiem i rówieśnikami oraz planować z nimi wymarzone urodziny. Zamiast tego spędzam czas w szpitalu. Jestem poddawany kolejnym operacjom i bolesnym zabiegom. Przyjmuję chemioterapię i często leżę bez siły w nie swoim, szpitalnym łóżku. Chyba nie tak powinno wyglądać moje dzieciństwo...
28 maja 2021 roku nasz niespełna 4-letni synek Michaś pierwszy raz źle się poczuł: zwymiotował i narzekał na ból głowy. Potem często bywał senny, a zamiast zabawy z dziećmi wolał leżeć. Objawy te utrzymywały się kilka dni i na początku czerwca lekarz rodzinny skierował nas do szpitala w Poznaniu, gdzie mieszkamy. Po wstępnej diagnozie guza mózgu Michałek został przewieziony karetką do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie, gdzie nazajutrz, 10 czerwca, przeszedł operację. Guz został usunięty w około 97%, a po dwóch tygodniach Michałek rozpoczął leczenie onkologiczne i otrzymał pierwszą dawkę chemioterapii.
Pod koniec czerwca wróciliśmy razem do domu, ale nie na długo... Po operacji u Michasia rozwinęło się zagrażające życiu wodogłowie. Znów został przetransportowany karetką z Poznania do warszawskiego szpitala. Tam nasz synek miał przetaczane składniki krwi i czekając na poprawę morfologii, był szykowany do kolejnej operacji głowy. Na początku lipca musiał mieć wstawioną zastawkę komorowo-otrzewnową, która odciągała nadmiar płynu mózgowo-rdzeniowego z głowy do brzucha.
Sierpień to miesiąc urodzin Michasia, które spędził w szpitalnej sali. Po trzeciej serii chemioterapii udało się wrócić do wytęsknionego domu i w towarzystwie ukochanego brata i rodziców zdmuchnąć świeczki na urodzinowym torcie. Niestety radość z pobytu w domu znów nie trwała długo. Zaledwie kilka dni po opuszczeniu szpitala w Warszawie Michaś w nocy nagle stracił przytomność i dostał ataków padaczki. Po dwóch tygodniach spędzonych w śpiączce na oddziale intensywnej opieki medycznej w poznańskim szpitalu, pokonaniu rozległego obrzęku mózgu oraz sepsy, został przewieziony do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie.
Przebyte operacje, chemioterapia, sepsa, rozległy obrzęk mózgu, dwutygodniowa śpiączka i intubacja są ogromnym obciążeniem dla tak młodego organizmu. Michaś obecnie nie mówi, nie przełyka, ma bardzo ograniczone ruchy, niedowład prawej strony ciała, komunikacja z nim jest bardzo osłabiona, ma częste napady padaczkowe. Wymaga rehabilitacji ruchowej, umysłowej, wspomagania rozwoju logopedycznego oraz konsultacji psychologa i innych specjalistów (między innymi stomatologa, dietetyka onkologicznego czy neurologopedy).
Przed nami i naszym małym synkiem kolejne cykle chemioterapii i długa radioterapia. Jego obecny stan nie pozwala na podróże do Poznania. W związku z tym postanowiliśmy wynająć niewielkie mieszkanie w Warszawie w okolicy Centrum Zdrowia Dziecka. Dzięki temu w czasie leczenia nowotworu Michał będzie mieć możliwość opuszczenia szpitala na dzień lub dwa i zabawy z braciszkiem - chcemy, żeby mógł choć przez krótki czas poczuć się trochę jak w domu i nie spędzał na oddziale całych tygodni i miesięcy. To wszystko wiąże się z ogromnymi nakładami finansowymi, które ciężko nam samodzielnie zdobyć, gdyż Michaś wymaga naszej całodobowej opieki, co znacznie zmniejsza nasze zdolności do pełnoetatowej pracy zawodowej. Prosimy o wsparcie w tej niesprawiedliwej i nierównej walce naszego synka i całej naszej kochającej się rodziny ze śmiertelnym przeciwnikiem.
Rodzice Michasia - Paulina i Filip Tarachowiczowie
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.