Pomóż postawić Gokusia na łapki 🐾❤️
Pomóż postawić Gokusia na łapki 🐾❤️
Our users created 1 234 352 fundraisers and raised 1 373 138 293 zł
What will you fundraise for today?
Updates8
-
Kochani,
Niestety się nie udało :( we wtorek rano Gokuś odszedł za tęczowy most 🌈
Jesteśmy zdruzgotani, ale walczyliśmy do końca. Dzięki Wam mieliśmy tę możliwość i bardzo Wam za to dziękujemy.
Wiemy, że zrobiliśmy wszystko co możliwe.
U Gokusia rozwinęła się mielomacja/ malacja czyli zapalenie rdzenia kręgowego. Rdzeń obumierał po kolei wyłączając Gokusiowi kolejne funkncje. Nie cierpiał bo był na silnych lekach. Ostatnią noc spędził ze swoją Mamusią w łóżku. Umarł w samochodzie w drodze do weterynarza. Nie mamy mu tego za złe. Odszedł tam gdzie lubił, gdzie czuł się dobrze - w swoim foteliku w samochodzie. Wiedział, że Mama jest obok.
Teraz już nie cierpi, nic go już nie boli I nic innego się już nie liczy.
Zostało nam troszkę pieniędzy ze zbiórki i postanowiliśmy, że przekażemy je na zbiórkę dla kolejnego chorego buldożka.
Kto nas zna ten wie, że razem z Michałem kochamy wszystkie buldożki francuskie z tego świata ❤️
Raz jeszcze dziękujemy Wam za wsparcie. Pokazaliście nam, że mamy ogromne szczęście w życiu mając wokół siebie tak cudownych ludzi o wielkich sercach. Zawsze będziemy Wam za to wdzięczni.
Życzymy Wam spokojnych świąt. Pomyślcie w nich ciepło o Gokusiu.
Kasia i Michał - rodzice najlepszego buldożka na świecie ❤️
No comments yet, be first to comment!
Add updates and keep supporters informed about the progress of the campaign.
This will increase the credibility of your fundraiser and donor engagement.
Description
Cześć, jesteśmy Kasia i Michał, para z 7-letnim stażem, która ponad 3 lata temu postanowiła dać najwspanialszy dom wymarzonemu buldogowi francuskiemu, którego nazwaliśmy GOKU.
Buldog był moim marzeniem od wielu lat, później tym marzeniem zaraziłam Michała. W grudniu 2019 roku moja bratowa podsunęła nam ogłoszenie o buldożku z okolicy szukającym domu. Michał szybko zadziałał i tak oto kilkanaście godzin później wracaliśmy do domu z naszym wymarzonym psem. Goku był z pseudo hodowli. Nie miał wszystkich szczepień, miał nie zagojoną ranę na pupie (rzekomo po pogryzieniu przez rodzeństwo) i brak obu jajek. Miał już 4,5 miesiąca więc w oczach pseudo hodowcy nie był już chodliwym towarem. Chcieli się go po prostu pozbyć za symboliczną kwotę. Uznaliśmy, że to właśnie jemu chcemy dać szczęśliwy i kochający dom.
Goku okazał się być pełnym energii wariatem, którego nie sposób nie lubić.
Kto nas zna ten wie, że ten psiak stał się całym naszym światem, obdarzyliśmy go miłością jakiej do tej pory nie czuliśmy, a on odwdzięcza nam się tym samym.
Niestety w nocy z 28/29 marca zaczęło się nasze piekło. Dosłownie kilka godzin przed pierwszymi objawami wspierałam zbiórkę innego buldożka w potrzebie, a teraz sama potrzebuję pomocy...
Michał był w delegacji, więc przez pierwsze kilkanaście godzin byłam sama.
28 marca około 20 wróciliśmy z Goku z ostatniego spaceru i nic nie wskazywało na to, że cokolwiek może być nie tak. O 2 w nocy obudził mnie dźwięk jego łapek stukających o panele więc wstałam zobaczyć co się dzieje. Znalazłam siuśki, co mu nie zdarza, więc zabrałam go na spacer. Na tym spacerze trzykrotnie próbował zrobić kupę, ale mu się nie udawało. Pomyślałam, że ma zatwardzenie i że pewnie za kilka godzin przejdzie. Wróciliśmy spać. O 5 znów obudziło mnie jego tuptanie, więc ponownie wyszliśmy na spacer. Tym razem Gokuś już nie próbował się załatwić, tylko tuptał z widocznym napięciem całego ciała, jakby odczuwał ból. Wróciliśmy do domu. Chciałam iść dalej spać i odczekać do 8 aż otworzą naszą klinikę. Gokuś jednak cały czas chodził, nie chciał się w ogóle położyć. Próbowałam go wziąć do siebie do łóżka, ale próbując go podnieść usłyszałam pisk i skowyt jakiego nie słyszałam nigdy wcześniej. Goku cierpiał, a mi wtedy po raz pierwszy pękło serce. Uznałam, że nie ma co czekać i po 6 wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy do kliniki całodobowej. Na miejscu zrobili Goku RTG, które nic nie wykazało. Jelita trochę zagazowane, ale kręgi wyglądają ok. Powiedziano nam, że co prawda RTG nie jest najdokładniejszym badaniem ,ale skoro na nim nic nie widać to idziemy w stronę problemów żołądkowych. Goku dostał dwa zastrzyki, kolejne leki dostaliśmy do domu i kazano mi go obserwować. Po godzinie 8 Gokuś wrócił do domu na własnych łapkach, lekko krzywo, nie dał rady wejść na schody, ale poza tym całą drogę pokonał samodzielnie.
W kolejnych godzinach Gokuś coraz bardziej tracił władzę w tylnych łapkach. Cały czas łudziłam się, że to przez jelita, że to one są tak zagazowane przez co uciskają na nerwy i stąd paraliż. Czytałam o takich przypadkach i wierzyłam, że lada moment Goku się wypróżni, a władza w łapkach wróci. Niestety po 16 miał już całkowity paraliż. Wsiedliśmy szybko w auto i pojechaliśmy do kliniki, w której leczymy się na co dzień. Zapłakana z psem piszczącym z bólu przy próbie wzięcia na kolana...lekarze przyjęli nas po 30 minutach i od razu padła diagnoza - dyskopatia. To jest buldog więc na 90% to jest to. Szybkie badanie krwi, kolejne dwa zastrzyki i skierowanie na tomografię na 30.03 o 7:40 rano. Michał wsiadł w pociąg i do nas przyjechał. Goku od rana nie robił ani siusiu ani kupy. Leki przeciwbólowe trochę mu ulżyły, ale nadal nie mógł znaleźć sobie odpowiedniej pozycji do spania. Noc była ciężka. Goku był wymęczony, z bólem w oczkach. Nie kontroluje swoich wypróżnień, więc 3 razy musieliśmy mu wycierać pupe i zmieniać pościel. O 7:40 zostawiliśmy go na tomografię.
O 11 telefon z diagnozą - dyskopatia w dwóch miejscach - jutro operacja.
Minusem jest to, że nie ma czucia głębokiego, ale na naszą korzyść działa to, że działamy szybko. Lekarz powiedział, że nie ma na co czekać...
No i tutaj potrzebujemy Waszej pomocy. W 3 dni musimy nagle wydać kilka tysięcy złotych.
Wczoraj dwie wizyty kosztowały nas łącznie 763zł.
Dziś za tomograf zapłacimy około 1200zł.
Jutrzejsza operacja to minimum 4500zł.
Później się okaże czy konieczna jest rehabilitacja, leki, czyli kolejne koszty.
Gokuś to jest nasz psi syn, obiecaliśmy o niego dbać i walczyć do końca, ale uzbieranie takiej kwoty w dwa dni jest dla nas po prostu niemożliwe. Dlatego prosimy Was o pomoc. Pomóżcie nam postawić nasze szczęście na 4 łapki.
Prosimy ❤️
Załączam zdjęcia paragonów i opisu z wczoraj.
Jak tylko odbierzemy Goku z tomografii załączę kolejne dokumenty.
Tak jak wspominałam wczoraj byłam z Goku sama, więc każdą zmianę dokumentowałam i wysyłałam do Michała, dlatego sami możecie zobaczyć jak to szybko się zmieniało.
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Uda się
Zdrówka dla Gokusia🫂
❤❤❤