Wesprzyj Seniorów: moją Mamę z Alzheimerem i nasze chore koty. My musimy być razem .
Wesprzyj Seniorów: moją Mamę z Alzheimerem i nasze chore koty. My musimy być razem .
Our users created 1 234 384 fundraisers and raised 1 373 228 279 zł
What will you fundraise for today?
Updates22
-
Zrzutka przedłużona o jeszcze kilka dni z podwyższoną kwotą, ponieważ to kolejny miesiąc.
No comments yet, be first to comment!
Add updates and keep supporters informed about the progress of the campaign.
This will increase the credibility of your fundraiser and donor engagement.
Description
Edit.
W aktualnościach możecie sprawdzić co u nas słychać - na bieżąco.
_______
Wahałam się czy napisać. Nie mogę jednak liczyć na pomoc rodziny (zostawiam to bez komentarza). Na pomoc z Centrum Świadczeń nadal czekamy (świadczenia opiekuńcze).
Nasza sytuacja jest bardzo trudna. Śmierć mojego ukochanego Taty w grudniu (rak, ciężki udar), potem Brata w lutym (ciężki wylew) plus opieka nad schorowaną Mamą: zwyrodnienia wielostawowe, endoproteza, samoistne nadciśnienie, dusznica bolesna, dychawica oskrzelowa, operowana zaćma obu oczu, znaczny niedosłuch (aparat słuchowy), z depresją i demencją. Początki Alzheimera. Bagatelizowane przez rodzinę.
Zostaliśmy sami z kotką Polą na krótko (przegraliśmy wytężoną walkę z zakaźnym zapaleniem otrzewnej u Ziutki i z chłoniakiem u Meli), ponieważ we wrześniu zabraliśmy od Rodziców białaczkowego kocura Kabiego. Chcieliśmy Ich odciążyć, a i Kabi wymagał coraz częstszych wizyt u weterynarza i pielęgnacji oczu.
Kilka tygodni później mój Tato miał ciężki udar, dwa miesiące później odszedł. Tato wiosną przechodził kilka tygodni radioterapii w szpitalu (bez możliwości odwiedzin), wrześniowe wyniki badań dały nam nadzieję, że rak się uspokoił. A w październiku kolejny cios, Tato w ciężkim stanie trafił do szpitala. Od sierpnia wszyscy mieliśmy ciężki czas, bo mój brat leżał w niemieckim szpitalu w śpiączce farmakologicznej po ciężkim wylewie.
Moja Mama razem ze swoją ukochaną kotką Majką i staruszkiem psem Łatkiem zamieszkali z nami. Stan mojej Mamy był fatalny, ja też źle zniosłam śmierć mojego ukochanego Taty. Taty, którym przecież miałam się zajmować w domu. Zabrakło kilku dni. Demencja mojej Mamy bardzo się pogłębiła, kolejne badania i niestety zdiagnozowano okrutną chorobę Alzheimera. Ta choroba jest nieuleczalna, ale można ją spowolnić i sprawić by chory był jak najdłużej samodzielny. Jednak nie może zostawać sam w domu.
To ja jestem jednym opiekunem Mamy, jesteśmy razem 24h na dobę.
Alzheimer to choroba nieuleczalna i walka z tą okrutną (dla chorującego i opiekuna) chorobą jest bardzo trudna.
Proszę Was o pomoc na:
- rehabilitację Mamy,
- usprawnienie życia na codzień,
- utrzymanie domu, w którym Mama wreszcie się odnalazła i poczuła bezpieczna,
- domu, w którym możemy mieszkać razem z naszymi ukochanymi zwierzętami (ciężko wynająć mieszkanie z 4 zwierząt)
- utrzymać i leczyć nasze zwierzaki, które są z nami od lat, które nas kochają i ufają.
INFORMACJE O ARCHIWALNYCH ZRZUTKACH:
Mamy już archiwalne zrzutki: na leczenie naszych kotów, na spłatę długu u weterynarza i na zachowanie dachu nad głową przez trudną sytuację, w której się znaleźliśmy. W każdej z nich w zamian za wpłaty mogliście wybrać sobie ręcznie robione zabawki dla kotów i psów.
W tej zrzutce też tak będzie. Chciałabym Wam podziękować w ten sposób, a jednocześnie uszczęśliwić Wasze zwierzaki. A i szycie to forma arteterapii dla mojej Mamy i dla mnie. Nasze koty uwielbiają zapach ziół jaki czuć w całym domu.
I tu właściwie mogłabym zakończyć opis tej zrzutki, jednak bardzo zależy mi byście wiedzieli o nas jak najwięcej.
W końcu skoro zechcesz nam pomóc, to powinieneś nas trochę poznać. Przepraszam więc, że tekst będzie długi, za to bardzo szczery.
O NAS
Kiedyś byłam bardziej zamkniętą osobą, ale 2,5 roku temu walcząc z ciężką chorobą u mojej ukochanej kotki Ziutki (śmiało mogę powiedzieć, że to Ona uratowała mi kiedyś życie) bardziej się otworzyłam i mimo, że to trudne pisać o ciężkiej życiowej sytuacji, to nie mam wyjścia.
Zależy mi bardzo, aby nasza codzienność była spokojniejsza i bezpieczniejsza. Niestety mojej Mamie bardzo udziela się nastrój w domu.
Ta okrutna choroba odziera człowieka z godności, pozbawia samodzielności, zabiera wspomnienia, umysł, tożsamość.
Moja Mama jest na początku tej drogi, a ja bardzo boję się kolejnych etapów choroby, boję się czy to udźwignę. A nie wyobrażam sobie by moją, najlepszą w świecie, Mamą miały zajmować się obce osoby, a nie ukochana, wymarzona córeczka, najmłodsze dziecko. Otwieram się przed Wami aż tak bardzo, bo potrzebuję Waszej siły, dobrego słowa, porad, wsparcia również finansowego. Rodzina jakoś nie widzi problemu.
Moja Mama ma 82 lata, ale zrobię wszystko by była z nami jeszcze długie lata, razem z nami. Straciłam mojego ukochanego Tatę, gdyby nie leki, to nie dałabym rady. A musiałam mieć siły za dwie, za Mamę i za mnie. Było bardzo ciężko. Mój Partner bardzo mnie wspierał i wspiera do dzisiaj. Bez Niego byłoby o wiele gorzej. I jest cierpliwy wobec mojej nad wyraz upartej Mamy, Mamy, która bardzo często płacze, która tęskni, która cierpi po stracie męża i kolejnego dziecka.
Moja Mama zbyt wiele złego przeszła w życiu, szczególnie teraz w krótkim czasie (w ciągu dwóch lat odeszły też jedyne siostry mojej Mamy, Alzheimer i inne choroby współistniejące).
Mama zamieszkała z nami razem ze staruszkiem psem i kotką, z którą jest bardzo związana. Łatek i Majka dołączyli do kotów Poli i Kabiego.
Jestem w tym wszystkim sama z Partnerem. Psychicznie siadam. Kręgosłup w kiepskim stanie. Finanse nie najlepsze.
Nasz pomysł na biznes przekreśliły moje problemy ze zdrowiem a później ciekawy projekt artystyczny położyła pandemia. A od ubiegłego roku jest tylko gorzej. Zdecydowanie za dużo jak na jedną rodzinę.
Przez lata pomagałam Przyjaciołom w opiece nad dziewczynką z niepełnosprawnościami (jest niewidoma, wózek inwalidzki, padaczka, po udarze...). Hania jest dla mnie wszystkim. Nie mogę mieć własnych dzieci (endometrioza, po operacjach) i może dlatego jeszcze bardziej pokochałam tę wspaniałą i dzielną Dziewczynkę. Obie bardzo się zżyłyśmy. Niestety już tylko się odwiedzamy. W ubiegłym roku częściej byłam potrzebna Rodzicom, ale i mój kręgosłup (przepuklina) już nie pozwalał fizycznie pomagać Hani. Stłuczka (ktoś nam wjechał w tył auta) dołożyła swoje. Mój kręgosłup był w takim stanie, że wstawałam z łóżka na czworakach... Leki, zabiegi rehabilitacje co pół roku (uroki NFZ) i mam nadzieję, że uda się uniknąć operacji. Bo kto wtedy zaopiekuje się moją Mamą? Partner nie dostanie długiego urlopu, by zajmować się nami obiema i zwierzakami.
________________________
Od grudnia na co dzień jestem z moją Mamą, 82 letnią schorowaną i kochaną Mamą z Alzheimerem. Wspieram i pomagam jak potrafię. Mama jest pod opieką geriatry, który kieruje Mamę na badania i konsultacje do specjalistów (Mama trochę zaniedbała swoje zdrowie. Wszyscy skupiliśmy się na walce z rakiem mojego Taty).
Nie jest łatwo. A to dopiero początek drogi z Alzheimerem, depresją i brakiem chęci na cokolwiek. Mama przez zwyrodnienia stawów, kręgosłup, endoprotezę w kolanie nie jest już taka sprawna jakby chciała być. Trudno Jej się z tym pogodzić. Niestety czasami przewraca się, mimo, że w domu porusza się o kulach (na dłuższe wyjścia mamy balkonik). Zaliczyliśmy już dwa razy SOR, pogotowie. Lekarz rodzinny też nas dobrze zna.
Mama po przeprowadzce do nas, zmieniła wszystkich lekarzy. Z polecenia naszej lekarz rodzinnej trafiła do geriatry. Jest też pod opieką neurologa, psychologa, ortopedy, laryngologa, kardiologa.
Niestety nie mogę zostawić Mamy samej w domu, bez niepokoju o Jej bezpieczeństwo. Mamy choroba pogłębiła się po tym ciężkim roku.
Do tego nasze chorujące zwierzaki (są naszą rodziną!) i na przemian lekarze Mamy, moi czy weterynarze.
Staram się o świadczenia opiekuńcze, ale to wszystko trwa zbyt długo. Lekarze, badania, wyniki, odwołania, urzędy... Po prostu Polska.
Niespecjalnie mamy wsparcie w transporcie (niestety na NFZ czeka się na terminy i nie zawsze można zgrać z pracą Partnera) czy w opiece nad Mamą.
Szczególnie w pierwszych miesiącach żałoby Mama była w bardzo kiepskiej formie. To było zbyt wiele na Nią. Gdyby nie leki, wizyta wspólna u psychoterapeuty oraz Mamy najlepsza rehabilitanta i psychoterapeutka kotka Majka, byłoby teraz znacznie gorzej. Majka cały czas "robi wielką robotę" dla Mamy. Tylko Kociarz to zrozumie jak wielkim wsparciem może być zwierzak. Nasza felinoterapia i dogoterapia. Mama bardzo kocha też konie. Wkrótce jedziemy na wycieczkę do stadniny koni. Mi kiedyś bardzo pomogły konie po urazie głowy (wypadek). Myślę, że takie przytulanie i patrzenie na konie na moją Mamę też dobrze wpłynie.
Jeśli chodzi o badania, wyniki - mam wszelką dokumentacją, której część zamieszczę tutaj, część możecie znaleźć w naszych wcześniejszych zrzutkach. Prowadziliśmy zbiórkę na spłatę zaległości w czynszu, mediach oraz na leczenie zwierzaków (linki będą w aktualnościach, bo w opisie zrzutki nie ma możliwości podać linku). Trudno opłacić wszystko z jednej pensji i emerytury. Same leki to kilkaset złotych miesięcznie.
A czeka nas zakup nowego balkonika, aparatów słuchowych (mamy wnioski, niewielkie refundacje z nfz, czekamy jeszcze na decyzję z PFRON).
W lipcu dwa tygodnie rehabilitacji, Mama i ja.
NASZA HISTORIA:
Po kolejnych badaniach mojej Mamy (tomografia głowy i badania psychologiczne) zdiagnozowano Alzheimera. Mamy śp. siostry niestety też chorowały.
Chciałabym, aby moja Mama po tym wszystkim co przeszła w życiu, szczególnie w ostatnich latach, była zaopiekowana i bezpieczna razem z nami. Kocham Mamę najbardziej na świecie. Zawsze miałam świra na punkcie moich Rodziców. Byłam tą wymarzoną i wychuchaną córeczką Tatusia, taką po latach jedyną córką po czterech synach (dwóch moich Braci zmarło, jeden zginął w wypadku, drugi po długiej i ciężkiej chorobie).
Bardzo chciałam opiekować się moim Tatą u nas w domu, niestety kilka dni zabrakło, żeby wszystko zorganizować. Dzień po śmierci Taty fundacja napisała maila, że mają wreszcie łóżko rehabilitacyjne dla Taty (przez pandemię czekało się dłużej na takie łóżka).
Na piątek mieliśmy zaplanowaną przeprowadzkę do nas mojej Mamy, Jej ukochanego kota i psa a Tata miał zostać przeniesiony z Hospicjum (Tato dwa miesiące był w ciężkim stanie po udarze, walczył z rakiem) na oddział żywienia klinicznego na kilka dni, gdzie mieli mnie nauczyć jak karmić Tatę przez PEG, no i bezpośrednio ze szpitala, żebyśmy mieli przywożone porcje dla Taty, do domu.
Tato w 2 dni osłabł jeszcze bardziej, odszedł we wtorek rano, samotny w hospicjum, bez nas u boku. Nie pozwolono nam przyjechać... A tak się cieszył, że udało nam się przenieść Tatę bliżej rodzinnych stron i że wkrótce znowu będziemy mieszkać razem, jak za dawnych lat. Rodzice, ja, mój Partner i nasze wspólne zwierzaki. To były czasy, gdzie były możliwe odwiedziny, ale rzadko. Mogłam tylko rozmawiać z Tatą codziennie przez telefon. Dzięki temu, że wiele lat opiekowałam się Hanią (m.in. po udarze), to bardziej niż inni rozumiałam co Tato do mnie mówił (afazja).
Moja Mama - póki żył Tato, jakoś się trzymała, żyjąc nadzieją, że wkrótce znów będą mieszkać razem. Byli związani ze sobą 65 lat. Miała też nadzieję, że mój Brat wróci do domu po półrocznym pobycie w szpitalu po ciężkim wylewie. Tak bardzo liczyła na to, że będzie mogła przy Nim pomagać. A przecież sama tej pomocy potrzebuje. Matka zrobi wszystko dla dziecka.
Śmierć męża, dwa miesiące później śmierć drugiego syna (pierwszego syna Rodzice stracili w wypadku 35 lat temu. Mój ukochany brat miał tylko 23 lata) bardzo pogłębiła demencję i depresję mojej Mamy. Pierwsze miesiące były fatalne.
Jestem jedynym opiekunem mojej Mamy i dbam o wszystkie potrzeby. Jestem potrzebna Mamie 24h, dlatego nie mogę podjąć pracy (a w ramach arteterapii szyjemy zabawki dla zwierząt, którymi odwdzięczamy się za wpłaty).
Razem robimy wszystko; spędzamy czas, jeździmy do lekarzy, na badania, chodzimy do apteki, na spacery, razem rysujemy i razem szyjemy zabawki dla kotów i psów. To świetna arteterapia dla mojej Mamy, a przy okazji terapia ze zwierzętami. Wiecie ile dobrego wnosi pies i kot w życiu chorującej osoby? To jest niesamowite, szczególnie ukochana Majka to nasz najcenniejszy skarb. Czasami myślę, że to zasługa Majki, że moja Mama się nie załamała doszczętnie. Kiedyś Majka była rehabilitantką Taty, teraz pilnuje mojej Mamy, nie odstępuje Jej na krok. Wszystko robią razem. I przytulenie, mruczenie takiego kochanego kota jest bezcenne.
Moja Mama ma też problemy z poruszaniem się. W domu używa kul, natomiast na zewnątrz balkonika.
Mojej Mamie bardzo trudno jest się pogodzić, że nie jest już tak samodzielna jak kiedyś. Bardzo lubiła dbać o koty i psa, chodzić na spacery, pielęgnować ogródek, szydełkować, gotować, czytać poradniki dla gospodyń domowych i poradniki o zdrowiu.
Niestety szydełkowanie zaprowadziło nas na SOR w Nowy Rok, bo Mama chciała się zapomnieć w tych robótkach. Została wdową i kilka miesięcy nawet nie mogła zobaczyć swojego pierworodnego syna leżącego w szpitalu, w ciężkim stanie po wylewie. Nie mogłam Mamy oderwać od szydełkowania (zaczęła po kilkuletniej przerwie). Mama jest bardzo uparta. Ból nadgarstka zakończył historię z szydełkowaniem. A Mama chciała zrobić piękne myszy z kocimiętką na nasz bazarek. Do dziś nosi ortezę na ręce.
W maju moja Mama bardzo uparła się na sianie kwiatów do skrzynek. Dopięła swego, jednak przypłacając kolejną wizytą na SOR a na drugi dzień pogotowiem. Mama miała stłuczoną rękę i uraz głowy, skaleczony nos, czoło, siniak na brodzie… Rtg na szczęście nie wykazało złamania, natomiast tk głowy potwierdziło zmiany w kierunku Alzheimera (miesiąc wcześniej Mama miała również tk głowy, skierowanie od geriatry).
Za kilka dni odbieramy też pisemną opinię od psycholog, do którego Mamę skierował neurolog... również potwierdzającą początkowe fazy Alzheimera.
Mama już kilka razy się przewróciła w domu (miewa zawroty głowy), na szczęście nie tak groźnie jak wtedy. Musimy uważać na wszystko.
Bardzo zależy mi, aby jak najbardziej aktywizować Mamę, zająć się rehabilitacją (zwyrodnienia stawów, kręgosłup), uspołecznić (Mama bardzo się wycofała ze spotkań z ludźmi), usprawnić codzienne funkcjonowanie, zadbać o dietę Mamy (musimy wprowadzić preparaty odżywcze niezbędne do prawidłowego odżywiania w chorobie, ponieważ Mama bardzo grymasi przy jedzeniu, zaczęła bardzo mało jeść i tylko wybrane produkty. Do innych trzeba namawiać bardzo wytrwale).
Podejrzewamy z lekarzem rodzinnym anemię i odwodnienie (ciężko jest namówić choruszka na właściwe jedzenie i picie dużych ilości płynów). Zobaczymy jakie będą wyniki badania krwi.
Moja Mama ma ustawione przez geriatrę leki. Sporo leków. Wszystkie podaję Mamie osobiście. Mama już samodzielnie nie zapanuje nad lekami. Myli dawki, godziny… Razem też mierzymy ciśnienie 3-4 razy dziennie. Wszystko zapisuję, również kolejne niepokojące objawy. Mamy dobrego geriatrę. Wszystko sprawdza bardzo wnikliwie, z troską o dobro swojego pacjenta. Do geriatry jeździmy z Mamą raz w miesiącu na kontrolę, a w tygodniu zawsze możemy liczyć na naszego lekarza rodzinnego. Na szczęście moja Mama ufa i lubi geriatrę, wizyty u Niego. To bardzo ułatwia leczenie.
Musimy wymienić balkonik na nowy (dwufunkcyjny, taki, żeby było można usiąść lub kawałek Mamę podwieźć jeśli zasłabnie w drodze), kupić dwa nowe aparaty słuchowe.
Mama będzie wkrótce uczęszczać na zajęcia aktywizujące w Stowarzyszeniu Alzheimerowskim.
W domu Mama koloruje mandale, robi ćwiczenia dla Seniorów usprawniające pamięć i ręce.
Mamy w planach malowanie metodą pouringu.
Jednak w Stowarzyszeniu (częściowo odpłatnym za wyżywienie) to specjaliści prowadzą terapię dzienną dla osób będących w pierwszych fazach choroby Alzheimera tak jak moja Mama.
Terapia opiera się na rozwijaniu dawnych funkcji, sprawności i umiejętności lub wytworzeniu tzw. funkcji zastępczych w przypadku zmian nieodwracalnych.
Rozmawiałam już z prezesem tego Stowarzyszenia. I jestem pod wrażeniem doświadczenia i możliwości jakie daje Stowarzyszenie. Zależy mi, żeby Mama miała takie zajęcia chociaż dwa tygodnie w miesiącu, chociaż po 3-4 godziny dziennie.
Nie ukrywam, że i my od siebie trochę odpoczniemy, co pomoże nam nie tracić cierpliwości wobec siebie na codzień. No i ja będę mogła wreszcie zadbać o swoje zdrowie (ortopeda, onkolog, ginekolog i pulmonolog to lekarze, do których muszę regularnie chodzić na wizyty).
W lipcu mamy dwa tygodnie rehabilitacji. Mama i ja razem, ponieważ ja też mam problemy z kręgosłupem (wieloletnia opieka nad niepełnosprawną Dziewczynką - dźwiganie oraz kolizja samochodowa).
Na to wszystko są nam potrzebne pieniądze, jedna emerytura, jedna pensja mojego wspaniałego Partnera to zbyt mało. A ja od pół roku na codzień jestem z Mamą, nie mogę pracować. To dla Mamy musiałam być silna po śmierci mojego najukochańszego Taty i brata.
Rozmowy telefoniczne ze znajomą Kociarą, psycholożką (niestety mieszka kilkaset kilometrów od nas) pomogły mi w tym najtrudniejszym czasie. Byłyśmy też obie z Mamą u psychoterapety.
Niestety czasami muszę się jeszcze wspomóc lekami na uspokojenie.
A przecież muszę mieć siły by pomagać mojej Mamie i dbać o nasze schorowane zwierzęta. A jest co się kręcić koło Nich, oj jest.
Cały czas też uczę się jak najlepiej pomagać mojej ukochanej Mamie, czytam poradniki, nabieram doświadczenia, uczę się nie tracić cierpliwości i odpowiedniego nastawienia.
To Mama nauczyła mnie miłości do zwierząt i przyrody, do czytania książek. Nauczyła mnie szyć, gotować, piec. Ryzykowała własnym życiem by mnie urodzić (trudny poród).
Nie wyobrażam sobie bym mogła się poddać, chociaż czasami jest naprawdę ciężko. Ciągle muszę pamiętać, że to już nie ta sama Mama co dawniej. Mama potrzebuje ciągłej atencji, lubi być chwalona, wysłuchana. Lubi by rozpieścić podniebienie dobrym deserem, albo by zrobić coś specjalnie dla Niej. Wtedy jest pogodniejsza, chociaż na chwilę aż oczy się Mamie uśmiechają. Znów zabłyśnie poczuciem humoru i pogodną anegdotką z życia. Bo zwykle każda Mamy historyjka kończy się źle.
Potrzebuję Waszego wsparcia również dlatego, żeby nie musieć się ciągle martwić, że zabraknie nam na leki, na czynsz czy puszki dla zwierząt. O wypoczynku, wakacjach nawet nie marzę.
Pomóżcie mi zdjąć ten ciężar, tak abym miała siły zagwarantować Mamie bezpieczeństwo i godne życie, dobrą opiekę.
Nawet w trudnym dniu, gdzie obie się na siebie troszkę gniewamy, staram się pamiętać jak ważne jest przytulanie i całowanie. Taka bliskość była zawsze między nami. Mama to też moja najlepsza Przyjaciółka, chociaż teraz przeszkadza nam we wszystkim Alzheimer.
INFORMACJE O ZASADACH NASZEJ ZRZUTKI - CZYLI JAK POMÓC?
Wszystkie nasze wcześniejsze zrzutki były z możliwością wpłaty w zamian za ręcznie robione zabawki dla zwierząt lub ot tak po prostu w formie darowizny dla nas.
Na tej zrzutce też sami zdecydujcie czy chcecie zamówić zabawkę w zamian za wpłatę czy nie. Pamiętajcie tylko, że jest to ręczna praca i trzeba troszkę zaczekać. Jestem w kontakcie ze wszystkimi, którzy wybrali "nagrodę" w zamian za wpłatę.
W każdej wolnej chwili szyję zabawki dla zwierzaków. Mama pomaga mi w formie arteterapii, aczkolwiek ostatnio bardzo wciągnęło Ją kolorowanie mandali. Bardzo się wycisza wtedy, wypełnia wolny czas. Mamy w planach wspólne malowanie obrazów metodą pouringu. Tylko jest coś ostatnio bardziej osłabiona popołudniami…
Oczywiście będzie nam bardzo miło, jeśli zechcecie zakupić naszym zwierzakom mokrą karmę, żwirek, podkłady higieniczne (napisz do mnie na maila: [email protected] jeśli chcesz pomóc nam w ten sposób. Napiszę co jedzą, bo seniorom nie należy zmieniać karmy, która im służy).
Możesz też kupić mojej Mamie zapas pisaków (nie nadążamy z zakupem, hihi) i nowych zeszytów z mandalami, ciekawych ćwiczeń dla Seniora czy encyklopedii przyrodniczych, o zdrowiu czy kucharskie książki ilustrowane. Jeśli to spakujesz i wyślesz na nazwisko Mamy, to będzie przeszczęśliwa z takiego prezentu.
Mile widziane też będą stare jeansy (na zabawki dla zwierząt), nici kordonek czy polary (dobrej jakości) na kule, maty węchowe czy szarpaki. Może Ci gdzieś zalegają w domu.
Chciałabym, aby ta zrzutka była odświeżana co miesiąc, przynajmniej do czasu, aż otrzymamy świadczenia opiekuńcze na Mamę.
Dopóki nie otrzymam tych świadczeń, to będę potrzebowała jeszcze większego wsparcia od Was. Oczywiście miło mi będzie odwdzięczyć się jakąś zabawką dla kota lub psa (uwielbiamy zwierzęta i uwielbiamy robić te zabawki, i później widzieć zdjęcia, i filmiki zwierzaków szalejących z tymi zabawkami).
Będę dopisywać aktualizację co jakiś czas, ale założyłam też grupę na FB specjalnie na tę okazję. Będę tam pisać co u nas na bieżąco (link znajdziesz w aktualizacjach).
INFORMACJE O NASZYM BAZARKU:
Prowadzimy też bazarek na rzecz naszych zwierzaków, na ich utrzymanie i leczenie. Nasze koty są niewychodzące. Przygarnięte wiele lat temu, z różną historią.
To nasi Przyjaciele, nasza Rodzina.
A Przyjaciół i Rodziny się nie zostawia, nie oddaje gdy jest gorzej.
Więcej szczegółów o naszym życiu, zdjęć, dokumentów, link do naszego bazarku znajdziecie tutaj:
https://www.facebook.com/groups/429831141903429/?ref=share
Zapraszam
INFORMACJE O NASZYCH ZWIERZĘTACH:
Nasze zwierzęta to seniorzy (aktualna dokumentacja medyczna jest dostępna na naszym bazarku oraz w archiwalnych zrzutkach - linki znajdziesz w aktualizacjach):
17 letni pies Łatek
Jest po operacji jelit w ubiegłym roku, z zaćmą, z problemami z kręgosłupem i stawami. Mamy wyniki rtg i usg. Łatek przyjmuje codziennie leki przeciwbólowe. Ma problemy z poruszaniem się. Potrzebujemy podkładów higienicznych i często wymieniamy posłania na świeże. Łatek je tylko mokrą karmę dla seniorów. Toleruje właściwie tylko dwa rodzaje puszek. Jako przegryzkę dostaje garść suchej karmy dla seniorów. Nie może chodzić po schodach. Waży 25kg. Dlatego Łatek mieszka w mojej wymarzonej pracowni, z której może bez problemu wychodzić na nasz mini ogródeczek. To teraz magazyn moich szpargałów do rękodzieła artystycznego i rzeczy z domu moich Rodziców, do których jeszcze nie mam serca się zabrać by uporządkować.
13 letni kocur Kabi
Jest kotem białaczkowym. Po konsultacji ze stomatologiem dla zwierząt (czeka go usunięcie wszystkich zębów). Od kilku miesięcy walczymy o Jego oczy stosując zalecane krople Tobradex (również ze sterydem) - z przerwami. Wyniki z posiewu z oczu wykluczyły bakteryjne zapalenie spojówek oka, jednak czeka nas dalsza diagnostyka. Może to być wirus, albo niedrożność kanalików łzowych. Kabi będzie przyjmował lizynę weterynaryjną. Co dalej - zobaczymy.
12 letnia kotka Pola, to kotka, która została u nas po sterylizacji. Nie wróciła już na ulicę. Pomagałam kiedyś kotom bezdomniakom z pomocą fundacji w sterylizacjach i kastracjach. Szczepiona. W ubiegłym roku przeszła dwa zabiegi z usunięciem zębów. Miewa problemy z jelitami i natury psychologicznej. Od czasu wszechobecnego zapachu kocimiętki, waleriany i matatabi w domu jest kotem o wiele spokojniejszym :) Pola bardzo się zaprzyjaźniła z Kabim, chociaż początki były ciężkie.
8 letnia kotka Majka, to kotka przyjaciółka, rehabilitantka i psychoterapeutka mojej Mamy. Wcześniej bardzo związana z moim Tatą. Teraz jest nierozłączna z moją Mamą. Szczepiona. Rodzice przygarnęli ją jako maleńkiego kotka od sąsiadów. Matkę Majki też wykastrowaliśmy.
Raz w miesiącu jesteśmy u weterynarza na "przeglądzie", pazury, Kabi czyszczone uszy (nie pozwala nam w domu) bo ciągle coś tam mu się dzieje, kontrola oczu i zębów.... Majka i Pola pazury i czyszczenie gruczołów. Kontrola wagi.
Raz w roku robimy badania krwi. W tym roku dokładniejsze bo było podejrzenie choroby nerek u Majki, a u Kabiego i Poli tarczyca (nad- i niedoczynność).
Pola to nasza rezydentka, która została sama po wielu wspólnych latach z przyjaciółkami Ziutą (przegraliśmy walkę z zakaźnym zapaleniem otrzewnej, mimo zaciętej walki) i z Melą (odeszła po kilku miesiącach walki z chłoniakiem).
Od września Pola dzieli dom z Kabim (socjalizacja z pomocą behawiorystki), od grudnia z Majką i Łatkiem.
DLACZEGO PROSZĘ WAS O POMOC?
Robię co mogę by stworzyć dla moich bliskich, ukochanych bezpieczny dom. Nasz azyl. Jednak bez Was będzie to niemożliwe.
Życie niestety kosztuje, czynsz, media, wyżywienie, leki, wyjazdy do lekarzy, weterynarzy. Leczenie i utrzymanie naszych zwierząt. Są z nami już wiele lat, każde z historią, przygarnięte za lepszych czasów. To nasza rodzina. Rodzina, o którą trzeba dbać, a nie zostawiać ze względu na wiek i choroby.
Moja Mama ma mnóstwo encyklopedii bogato ilustrowanych, ćwiczeń pamięci dla Seniora, gier, kolorowanek (mandale) dla dorosłych.
Staram się jak mogę by miała ciekawe zajęcia w domu. Niestety moja Mama nie chce nigdzie wychodzić. Muszę się nieźle natrudzić by Ją skłonić do wyjścia z domu.
Na szczęście polubiła swój nowy pokój (mieszka u nas od grudnia). Czuje się w nim bezpiecznie. Ma tam wszystkie swoje zdjęcia najbliższych, swoje serwetki, no i ukochaną kotkę Majkę. Wszystko robią razem.
Chciałabym aby Mama zaczęła uczęszczać na zajęcia aktywizujące do Stowarzyszenia Alzheimerowskiego, na 3-4 godziny chociaż z 10 razy w miesiącu.
Czasami chciałabym też poprosić o towarzystwo dla Mamy moje sprawdzone, wspaniałe znajome nowe nianie Hani. Ze 2-3 razy w miesiącu. Tak, abyśmy z Mamą od siebie odsapnęły, żeby Mama miała urozmaicenie a i ja, żebym mogła wyjść do Przyjaciół z Partnerem czy chociażby pozałatwiać swoje sprawy, weterynarza czy lekarza.
Ufam tym Dziewczynom a nie mogę liczyć tylko na wolontariat, bo Dziewczyny studiują, na zmianę chodzą do Hani.
Wiem, że Mama byłaby zaopiekowana, bezpieczna, szczęśliwa, że jest ktoś tylko dla Niej (Mama potrzebuje ciągłej atencji). Pogra w gry, wysłucha, porozmawia, porysuje, poćwiczy, może nawet na spacer chętniej wyjdzie... Ja będę spokojniejsza, że jest z Mamą ktoś komu zależy i kto zareaguje jak będzie trzeba.
Niestety to dodatkowe kilkaset złotych za 2-3 dni w miesiącu.
INFORMACJE NT. NASZYCH RĘCZNIE ROBIONYCH ZABAWEK DLA KOTÓW I PSÓW
Zamówisz ręcznie robione zabawki dla kotów i psów?
Szycie ręczne to dla mnie lepsze niż kozetka u terapeuty. Leki mam, czasami biorę na wyciszenie.
No i moja Mama wtedy czuje się potrzebna, bo może mi snuć swoje opowieści, albo coś podać czy skrytykować 😜, że tu za mocno coś zeszyłam a tu mogłam użyć innego koloru (wg Mamy rzecz jasna)
Szyję
DLA KOTÓW:
myszory z kocimiętką,
ryby kopacze z walerianą,
serducha z matatabi,
podusie z łuską gryki i mixem ziół,
robię wędki
DLA KOTÓW I PSÓW
legowiska, kule i maty węchowe
DLA PSÓW
gnotki i szarpaki (różnej wielkości)
Wszystko jest zrobione mega mocno i bezpiecznie dla zwierzaków. Wiecie, że na ich punkcie mam świra od zawsze. Ich bezpieczeństwo i dobra zabawa to dla mnie priorytet.
Jak jesteście zainteresowani, to napiszcie do mnie wiadomość na adres [email protected]
Potrzebuję wielu zamówień i reklamy, na którą brak mi czasu i sił czasami.
PODSUMOWANIE - NA CO POTRZEBUJEMY WASZEJ POMOCY?
Leczenie wspomagające, zajęcia rehabilitacyjne, zakup aparatów słuchowych, balkonika oraz terminowe regulowanie należności za mieszkanie, prąd, gaz czy utrzymanie i leczenie naszych zwierząt to duże kwoty.
Czekamy na świadczenia opiekuńcze. Jednak i tak będziemy co miesiąc potrzebować Waszego wsparcia.
Każdy gest jest na wagę złota. Bardzo prosimy o każdą pomoc.
Liczy się każda złotówka i każde udostępnienie naszej zrzutki.
Możesz wpłacić dobrowolną kwotę, a możesz też w zamian za wpłatę wybrać ręcznie robione zabawki dla kotów i psów.
Prowadzimy też bazarek na rzecz naszych zwierzaków, no i Mamy.
Moja Mama zawsze starała się pomagać innym, ma dobre serce. Przez lata dokarmiała bezdomne koty, pomagała mi w kastracjach. Swoją stołówkę na ogródku miały też ptaki i jeże.
Dziękujemy za przeczytanie całego mojego tekstu.
Dziękujemy za każdą wpłatę i udostępnienie.
Moja Mama Halina, Krzysiek, ja (Natalia) oraz 🐕Łatek i 🐈🐈🐈 Pola, Majka i Kabi.
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Offers/auctions 11
Buy, Support.
Buy, Support. Read more
Created by Organiser:
16 zł
Sold: 10 out of 18
35 zł
Sold: 4 out of 50
50 zł
Sold: 3 out of 50
30 zł
Sold: 2 out of 50
30 zł
Sold: 2 out of 50
25 zł
Sold: 1 out of 50
60 zł
Sold: 1 out of 50
Nie poddawaj się
Trzymajcie się, trzymam kciuki żeby się poukładało♥♥♥