Sterylizacja i kastracja psów w miasteczku Lanquin w Gwatemali
Sterylizacja i kastracja psów w miasteczku Lanquin w Gwatemali
Our users created 1 226 315 fundraisers and raised 1 348 478 683 zł
What will you fundraise for today?
Updates10
-
Drodzy, zawieszamy zbiórkę, bo nie wiemy, czy damy radę przeprowadzić drugi jej etap (rozliczenie i efekty 1. etapu i wcześniejszych działań znajdziecie w aktualizacjach poniżej tej). Wszystko krzyżuje koronawirus. Wiedzieliśmy, że tutaj dotrze, ale liczyliśmy, że uda nam się przeprowadzić kolejne 2 dni kastracji w weekend 20-22 marca, zanim całe zamieszanie się rozhula. Niestety, nie udało się. Gwatemala w nocy z 11 na 12 marca zamknęła granice dla Europejczyków, w ciągu kilku dni później wprowadzono: zamknięcie transportu publicznego, przemieszczania się miedzy departamentami (czyt. województwami), godzinę policyjną, zakaz zgromadzeń, itd. itp. W tym kraju higiena nie istnieje. Ludzie nie myją rąk, wszędzie panuje ścisk, warunki sanitarne są tragiczne, a Gwatemalczycy i Gwatemalki uwielbiają pluć śliną i flegmą, jakby to był sport narodowy, nawet na podłogi w autobusach i pomieszczeniach.
Pracownica urzędu lokalnych władz, która nam tutaj pomagała przy 1 etapie akcji – szefowa departamentu turystycznego, próbowała przez cały ostatni tydzień pomóc nam w zorganizowaniu 2 etapu, ale burmistrza nie było (jest na delegacji w stolicy) no i w zaistniałem sytuacji otrzymała lawinę pytań i telefonów, więc nie udało jej się nic wskórać.
My również utknęliśmy w Lanquin, ale nie wiemy czy po normalizacji sytuacji będziemy w stanie kontynuować działania. Będziemy musieli się poważnie zastanowić, co zrobić z częścią pieniędzy od Was, która pozostała. Albo zachowamy je na wykonanie innej akcji charytatywnej albo przekażemy na inny cel, albo po prostu weterynarz, która przeprowadzała zabiegi. To osoba, której ufamy, chyba jedyna w całej Gwatemali. Jest wspaniałą i życzliwą osobą. Sama z siebie przeprowadzała czasem akcje kastracji psów, np. na wysypiskach śmieci. Jeśli pieniądze nie pójdą stricte na psy w Lanquin i okolicy, to na pewno wykorzysta je na inne psy i zwierzęta.
No comments yet, be first to comment!
Add updates and keep supporters informed about the progress of the campaign.
This will increase the credibility of your fundraiser and donor engagement.
Description
Sterylizacja i kastracja psów w miasteczku Lanquin w Gwatemali
AKTUALIZACJA: Pomimo przekroczenia wnioskowanej kwoty, WCIĄŻ MOŻNA PRZEKAZYWAĆ ŚRODKI. Więcej pieniędzy oznacza, najzwyczajniej, PODDANIE ZABIEGOM WIĘKSZĄ ILOŚĆ PSÓW, niż pierwotnie zakładana. Ewentualnie - jeśli uda nam się pozyskać sensowne wsparcie ze strony lokalnych hoteli oraz instytucji i zechcą one kontynuować te działania po naszym wyjeździe - to zachowamy nadwyżkę pieniędzy od Was, by móc zrealizować podobną akcję w innym miejscu. Być może w Meksyku, do którego zmierzamy po Gwatemali. Uwierzcie, miejsc, gdzie taka pomoc jest potrzebna, są tysiące na świecie. Teraz, gdy już wiemy, jak się za to zabrać i mamy wiele dokumentów w języku hiszpańskim, będzie nam łatwiej coś takiego zorganizować. Każdemu z Was, kto chce skopiować nasz pomysł i zrealizować go w innym miejscu na świecie, udostępnimy wszystko - co stworzyliśmy (plan, listę pytań/wątpliwości/zagadnień, WSZYSTKO!), piszcie tylko do nas i dajcie znać, że tego potrzebujecie.
I. ORGANIZATORZY:
1. Podróże z Pazurem czyli my, Iza i Piotr Miklaszewscy, wraz z naszym psem, Snupim, od sierpnia 2017 r. realizujemy autostopową podróż dookoła świata. Pod nazwą Podróże z Pazurem odnajdziecie nas na kanałach instagram, facebook i youtube, a tu możecie przeczytać o nas więcej: http://www.podrozezpazurem.pl/o-nas/
2. Hotel Viñas – współwłaściciel i cześć obsługi, która już się zaangażowała i wykonała dużo pracy m.in. przy tłumaczeniu (o czym przeczytacie dalej)
3. Każdy z Was, kto dołączy i pomoże nam zmienić życie psów i całej wioski, a także dzikich zwierząt żyjących w okolicy
II. CO CHCEMY ZROBIĆ? *wnioskowana kwota umożliwi nam przeprowadzenie zabiegów na ok. 60 psów. Psów w Lanquin i okolicznych osadach jest znacznie, znacznie więcej (trudno to oszacować, ale może ich być kilkaset). Zatem im więcej uda się pozyskać funduszy - w tym ewentualna nadwyżka ponad wnioskowaną kwotę - tym więcej psów uda się poddać akcji. Stąd nasze próby włączenia do akcji miejscowych obiektów i instytucji, o czym w dalszej części.
1. Kastracja i sterylizacja psów.
2. Przy przeprowadzaniu zabiegów, wykorzystane zostanie przebywanie psów pod narkozą i opatrzone zostaną wszelkie rany, kontuzje oraz obcięte pazury.
3. Kuracja zastrzykami w celu wyleczenia i powstrzymania panującej w Lanquin u psów epidemii świerzba skórnego.
4. Zabezpieczenie psów obrożami przeciw insektom (pchłom, kleszczom, komarom) i jednoczesne ich oznakowanie tym sposobem na potrzeby tego projektu i przyszłych działań.
5. Zaszczepienie przeciw chorobom wirusowym tych psów, które nie są jeszcze nimi zarażone (podanie szczepionki tym, które są już zainfekowane, grozi ich śmiercią).
6. W recepcji hoteli i innych obiektów, które zdecydują się wspierać akcje, ustawimy zapieczętowane puszki na zbiórkę datków oraz darowizn na poczet kontynuacji i rozwój akcji po naszym (Podróże z Pazurem) wyjeździe stąd.
7. Podnieść świadomość mieszkańców na temat właściwego dbania o psy, ich aktualnego bólu i cierpienia, negatywnego oddziaływania obecnego stanu i sytuacji na wizerunek wioski, okoliczny ekosystem oraz zdrowie ludzi.
8. Pokazanie tutejszym właścicielom hoteli, że skoro czerpią korzyści z tego rejonu, powinni dać coś od siebie. Pokazać im, że nie jest to takie skomplikowane przedsięwzięcie. Nie będzie to proste zadanie. Po pierwsze, dlatego, że hoteli nie ma tutaj tak dużo, są od siebie oddalone o kilka kilometrów i często nie ma właścicieli na miejscu. Po drugie, wiele z nich zarządzanych jest przez osoby całkowicie obojętne na los psów, a wręcz same je trujące i krzywdzące (np. zabiją je, gdy wejdą na ich teren). Po trzecie... wiecie jak to jest z wieloma właścicielami biznesów, zwłaszcza w takich miejscach, nie interesuje ich nic więcej niż własny zysk. Dlatego będziemy starali się im pokazać, że to także w ich interesie, m.in. w celu promocji miejsca i poprawy jego wizerunku w oczach turystów.
9. Na ostatnim miejscu, jako dodatek jeśli starczy funduszy, jest zamówienie maszyny do automatycznego dawkowania psiej karmy, wysypywanej po wrzuceniu drobnej sumy. Ustawienia jej pod urzędem miasta (ze względu na bezpieczeństwo). Umożliwi to turystom i lokalnym na chociaż minimalną poprawę sytuacji psów.
III. PO CO? CO TO ZMIENI?
Miejscowe psy są zaniedbane, schorowane, czasem zagłodzone: świerzb skórny i uszny, grzybica, pchły i infekcje skórne, częste są epidemie kaszlu kennelowego (odpowiednik ludzkiego zapalenia płuc), dirofilariozy – robaczycy serca (pasożyta, który bytuje – wyjada serce psa), a także najgorszego – mięsaka Stickera – psiego nowotworu zakaźnego. Jest to jeden z 3 na świecie rodzajów nowotworu, który roznosi się na kolejne osobniki drogą zakaźną, tak samo jak choroby wirusowe i bakteryjne (w Polsce niemal on już nie występuje).
Nowotwór rozprzestrzenia się głównie poprzez kontakty płciowe. Dlatego tak ważne jest wysterylizowanie psów, którego następstwem jest spadek popędu seksualnego, co diametralnie obniża ryzyko zakażenia. Jedynym sposobem leczenia nowotworu jest chemioterapia, która jest kosztowna i nieosiągalna dla tutejszych właścicieli psów, a tym bardziej dla psów bezpańskich. Tylko akcja sterylizacji i kastracji może zatrzymać, a przynajmniej znacząco ograniczyć, ten zamknięty krąg psiego cierpienia, a także niekontrolowane rozmnażanie się psów.
Psy często są karmione tylko plackami kukurydzianymi (popularnymi dla tego regionu tortillami, które nie mają dla nich żadnych wartości odżywczych), psy są często połamane i pokaleczone na skutek agresji ludzi i wypadków z udziałem samochodów oraz motocykli.
- zwiększyć świadomość mieszkańców, wzbudzić u nich empatię, wyjaśnić, że psy posiadają takie same emocje, odczuwają smutek i ból jak ludzie,
- chcemy im pokazać, że warto dbać o psy,
- psy będą zdrowsze, nie będą roznosiły chorób i rozmnażać się. Dzięki temu, że zmniejszy się ich populację, będzie łatwiej o nie zadbać. Po kastracji i sterylizacji będą spokojniejsze (zmienia się produkcja hormonów) oraz ukróci się popularność zakaźnego raka. Psy będą żyły dłużej przez co staną się mądrzejsze i mieszkańcy pozytywnie odczują tę różnicę.
- zdrowsze i szczęśliwsze psy wpłyną również na poprawę zdrowia mieszkańców wioski (nie będą roznosiły chorób – np. świerzba, obroże zabiją chociaż część pasożytów np. pchły czy kleszcze),
- psy chore i wygłodniałe zagrażają okolicznej, naturalnej faunie. Wygłodniałe psy mogą polować oraz roznosić choroby na zwierzęta innych gatunków żyjące w okolicy. Niektóre choroby mogą też przenosić się na ludzi.
Co dla nas bardzo ważne, nie chcemy byśmy to my, Polacy, wszystko tu finansowali, bo sami w naszym kraju mam wiele do naprawienia. Chcielibyśmy być zmianą, która da podstawy, by wszystko ruszyło. Żeby pokazać mieszkańcom, że można wziąć sprawy w swoje ręce, że wspólnie można realizować takie akcje i że warto dbać o psy. Chcemy dać narzędzia do zmian i przykład, bo sami pewnie wiecie z własnego doświadczenia, że najtrudniej jest zrobić ten pierwszy krok.
IV. CO JUŻ JEST ZORGANIZOWANE:
1. Weterynarz z dwojgiem swoich pomocników gotowi do przeprowadzenia i udziału w akcji w ramach wolontariatu w razie uzbierania funduszy na minimum 30 psów. Fundusze potrzebne są na zakup materiałów medycznych, leków i niezbędnej logistyki – najbliższe miasto znajduje się 2 godziny drogi z Lanquin i stąd trzeba przetransportować sprzęt weterynarza i artykuły.
2. 80 obroży przeciw insektom firmy Selecta HTC, które przekazali nam (Podróże z Pazurem), podczas naszej 4-miesięcznej przerwy w podróży. Przerwy spędzonej w Polsce w okresie od października 2019 r. do stycznia 2020 r.
3. Pomysłodawcy gotowi poświęcić siły, czas i swoje wpływy do przeprowadzenia akcji,
4. Dokument (przetłumaczony na język hiszpański i angielski) z planem realizacji projektu i wniosek do miejscowych władz z prośbą o pomoc w jego realizacji – udało nam się już osobiście go złożyć i porozmawiać z burmistrzem miasteczka, który zadeklarował wsparcie projektu ze strony lokalnych władz (proszę, pamiętajcie, to bardzo uboga mieścina, tutaj nawet nie istnieje system zbierania śmieci, każdy je po prostu pali i miejscowe władze – wybrane zaledwie miesiąc temu – starają się chociaż to zmienić i edukować ludzi). Pomogą m.in.: udostępnieniem miejsca do zabiegów oraz odpoczynku psów, ochroną weterynarza, jego pomocników i sprzętu (okazać się może, że będą musieli tutaj nocować), osobę tłumacząca z hiszpańskiego na k’eqchi’ (wielu miejscowych nie zna nawet hiszpańskiego, a tylko pozostałości języka majów i plemiennego), poinformowaniem mieszkańców oraz pomoc jednego pracownika w wyłapaniu psów bezdomnych. Nie są znane niestety możliwości stricte finansowej pomocy władz, będą one ustalane na następnych spotkaniach.
- wstępne projekty puszek na zbiórki i metoda ich funkcjonowania,
- dokument namawiający miejscowe hotele (przetłumaczony na język angielski i hiszpański) i inne obiekty do zaangażowania się w akcje i przekazanie m.in. więcej funduszy, co umożliwi przeprowadzenie zabiegów na większej ilości psów i kontynuowanie akcji w przyszłości.
- strona na facebook i instagram „Dogs of Lanquin” gdzie każdy będzie mógł śledzić działania i postępy w ramach akcji oraz będą one, niejako, bazą psów poddanych leczeniu - instagram
https://www.instagram.com/dogsoflanquin/ oraz facebook https://www.facebook.com/dogsoflanquin/
V. CZEMU MIAŁBYŚ WESPRZEĆ PROJEKT?
Jeśli nie Ty, to kto pomoże tym psom? Wspólnie możemy więcej i zrobić to lepiej. Czerpiemy korzyści z bycia turystami w wielu zakątkach świata, z zacofania tych krajów i panujących w nich niskich cen, więc dajmy coś od siebie i pomóżmy zadbać o większy kawałek świata.
Podczas naszej podróży widzimy mnóstwo wspaniałych widoków i miejsc. Ale tuż obok nich dzieją
się prawdziwe tragedie, których większość turystów – zauroczonych swoim krótkim urlopem – nie
dostrzega. A może nie chce dostrzec i celowo ignoruje. Podać możemy mnóstwo przykładów, jak np. turyści na barkach po rzece Amazonce, którzy cieszą się, że kupują sok ze świeżo wyciskanego
owocu mango za równowartość 1 zł. Nie dostrzegają, że soki te sprzedawane są w plastikowych
torebkach śniadaniowych, które zostaną albo wrzucone bezpośrednio do wody albo spalone na nabrzeżu rzeki. A sprzedawcą soku jest 8-letnie dziecko, które spędzi tak całe swoje życie...
Z racji posiadania psa oraz świadomości, jak wiele mu zawdzięczamy (bo to on zapoczątkował
zmianę trybu naszego życia), wyjątkowo porusza nas widok bezpańskich, i na wpół bezpańskich, psów. W miasteczku Lanquin w Gwatemali (położonego obok jednej z największych atrakcji tego kraju – naturalnych basenów na rzece, zwanych Semuc Champey), na równi z niektórymi rejonami w Wenezueli czy Boliwii, widzieliśmy psy w najgorszym stanie, z dotychczasowych 40 odwiedzonych przez nas krajów.
W wielu miejscach na świecie widzieliśmy też psy w fatalnych stanach i źle traktowane, nie zrobiliśmy z tym nic, przerastało nas to. Ale mnóstwo ludzi, jak zobaczyło naszego psa: czystego, wychowanego, reagującego na komendy i przyjaznego, to zmieniło swój sposób patrzenia na psy. W tym ludzie, którzy nie lubili albo bali się psów. Wierzymy, że pokazując inteligencję psów, ich umiejętność poprawiania nam, ludziom, humoru, to wiele osób zacznie je darzyć większym szacunkiem i miłością. Teraz jest inaczej, sprzyjające okoliczności (obecność Pauliny - Polki, która pracuje w hotelu Vinas, koneksje, które ma, i jej perfekcyjna znajomość języka hiszpańskiego) pozwalają nam połączyć nasze siły i podjąć zakrojone na dużą skalę działania.
Świadomość społeczna, edukacja, przez co poziom empatii, są tutaj wyjątkowo niskie. Zwłaszcza, że większość osób żyje tu w skrajnym ubóstwie i fatalnych warunkach sanitarnych. Ludzie nie mają możliwości i nie potrafią zadbać o samych siebie. Na dodatek leki i preparaty dla psów są w Gwatemali bardzo drogie (wiele cen jest ponad dwukrotnie wyższych niż w Polsce). Wierzymy, że będzie to punkt zapalny, fundament pod uświadamianie i rozbudzenie empatii u miejscowej ludności co do losu psów. Liczymy na to, że uda nam się przekonać chociaż część tych mieszkańców, którzy roszczą sobie prawa własności do poszczególnych psów (pomimo że nie potrafią, nie chcą, a czasem nawet nie wiedzą jak i nie mają funduszy, by o nie zadbać), do pokrycia chociaż części kosztów operacji ich psów. A władze regionu i miejscowe hotele do dofinansowania, by kontynuować pracę na kolejne, mniejsze zgrupowania domostw oraz pozostałe psy, których nie uda się zebrać w pierwszym etapie akcji.
Weterynarz uzgodniła z nami warunki, że jeśli uda się zebrać przynajmniej
30 psów, to jest w stanie zamknąć koszt sterylizacji jednego psa w 150 quetzalach (miejscowa waluta quetzal to 1 GTQ = 50 groszy polskich), a suki w 250 GTQ (najlepsze rezultaty da sterylizacja suczek, dlatego starać będziemy się zgromadzić ich przewagę).
VI. CO POTRZEBUJEMY I CO TRZEBA ZROBIĆ:
1. Znaleźć miejsce do przeprowadzenia operacji (weterynarz nie jest w stanie przeprowadzić operacji byle gdzie, musi to być miejsce: bezpieczne, spokojne i stosunkowo sterylne, nie jest też w stanie jednego dnia zoperować wszystkich zgłoszonych psów, więc sprzęt medyczny musi być pod ochroną, po operacji psy muszą przez kilkanaście do kilkudziesięciu godzin mieć miejsce do odpoczynku i wstępnego zagojenia ran) – teoretycznie, do zapewnienia tego zadeklarowały się miejscowe władze.
2. Poinformować mieszkańców o akcji (plakaty, wizyty osobiste, komunikat z samochodu lokalnych władz) – mamy w tej kwestii zadeklarowane częściowe wsparcie ze strony władz lokalnych, ale musimy przygotować projekt plakatu i treść komunikatu.
3. Pozyskać wolontariuszy/ochotników do pomocy, zarówno do przeprowadzenia rejestru, wyłapania psów bezpańskich, jak i zadbania o nie: przed, w trakcie i po zabiegach (napoić, skontrolować rany i ogólny stan, wyprowadzenie, zdjęcie szwów, itd.).
4. Zorganizować bazę danych/zapisów psów mających wziąć udział w akcji.
5. Przeprowadzić rejestr psów wziętych z ulicy (bezdomnych) i zgłoszonych (przez osoby zgłaszające prawa własności do poszczególnych psów). Rejestr będzie obejmował m.in. wykonanie im zdjęcia i przypisanie numeru, który zapisany zostanie także na obroży przeciw insektom.
6. Zdobyć materiałów (plexiglass lub duże – 20-litrowe – baniaki po wodzie) oraz wykonawcę do zrobienia pudełek na datki i darowizny. Pudełka muszą mieć konstrukcję, która zapewni transparentność zbiórki oraz zabezpieczy przed nieautoryzowanym i złodziejskim wyciąganiem zebranych dóbr.
7. Założyć stronę/ grupę na facebook lub instagram „Dogs in Lanquin”, gdzie każdy będzie mógł śledzić działania i postępy w ramach akcji.
8. Stworzyć dokument do podpisania dla właścicieli psów, że akceptują ryzyko zgonu lub komplikacji u psa po przeprowadzeniu zabiegów. Wyjaśnienia w nim także celu działań, a następnie przekazania zaleceń, by psy mogły dojść do siebie. By właściciele nie mogli się domagać żadnych roszczeń w razie powikłań, których najbardziej prawdopodobnym powodem byłby ogólny fatalny stan zdrowia psa w momencie przyjęcia do akcji, wynikający z długotrwałego zaniedbywania psa przez osobę roszczącą sobie rzekome prawa własności.
9. Zdobyć FUNDUSZE na przeprowadzenie akcji: zabiegi i kuracje, wyżywienie weterynarza i jego pomocników/wolontariuszy, dystrybucja plakatów i formularzy, wykonanie puszek na darowizny i datki, koszty transportu niemedycznych materiałów związanych z akcją i ludzi w razie konieczności załatwienia spraw poza Lanquin (detale wydatków w dalszej części tego dokumentu). Wyżywienie nas samych (Podróże z Pazurem) podczas akcji, której zorganizowanie i przeprowadzenie zajmie co najmniej 3 tygodnie.
VII. KOSZTA – planowane WYDATKI:
(Przy minimum 30 psach – tyle psów musi zostać minimum zebranych, by weterynarz była w stanie przeprowadzić najważniejszą część akcji – sterylizację – w podanych jej kosztach). Psów w Lanquin i okolicznych osadach jest znacznie, znacznie więcej, trudno to oszacować, ale psów może być w miasteczku i okolicznych osadach ponad kilkaset. Zatem im więcej uda się pozyskać funduszy, tym więcej psów uda się poddać akcji. Stąd nasze próby włączenia do akcji miejscowych obiektów i instytucji. Fundusze nie pokrywają pracy weterynarza, który zgodził się wykonać to w ramach wolontariatu, fundusze pokrywają niezbędne materiały medyczne oraz leki i transport niezbędnego sprzętu.
Waluta gwatemalska to guetzal, 1 zł (PLN) to ok. 2 quetzali (GTQ).
1. Kastracja i sterylizacja:
- 250 quetzali (GTQ) za sukę i 150 GTQ za psa
- zakładamy droższą wersję, same suczki (ponieważ od strony pragmatycznej większy rezultat daje sterylizacja suczek niż kastracja psów)
= 7 500 quetzali (czyli ok. 3250-3500 zł)
Przypominamy, chcemy zebrać 10 tys. zł, co powinno starczyć na około 60 psów = 7 tys. zł ich kastracja/sterylizacja i 3 tys. zł na resztę działań.
2. Kuracja zastrzyków przeciw świerzbowi:
- 20 GTQ za zastrzyk, a potrzebne są dwa (drugi po 2-3 tygodniach) czyli= 40 GTQ za psa
Przy 30 psach:
= 1200 quetzali (czyli ok. 600 zł)
Przy 60 psach = 1200 zł.
3. Szczepienie na choroby wirusowe – koszt stosunkowo wysoki, bo 125 GTQ za psa, więc z weterynarzem należy ustalić indywidualnie, który pies może je dostać, gdyż wiele psów zostało już tutaj zarażonych i przeżyło np. nosówkę. Gdy poda im się szczepionkę, umrą.
Zobaczymy ile psów się nadaje i ile funduszy zostanie. Szczepionka i tak może zostać podana najwcześniej po tygodniu od zabiegów kastracji/sterylizacji.
4. Odrobaczanie – uzgodnić z weterynarzem koszt i sens.
5. Jedzenie dla psów (bezpośrednio przed i po operacji psy nie mogą nic jeść, jednak w razie konieczności wydłużenia opieki nad psami szczególnie zaniedbanymi). Niektóre psy są zaniedbane i ich wypuszczenie zaraz po operacji może grozić ich śmiercią z osłabienia. Dlatego chcemy zebrać przynajmniej 50 kg = 320 GTQ = ok. 160 zł – na najtańszą, najbardziej popularną tutaj karmę. Niezbyt dobra ani zdrową, ale lepsze to, niż nic lub, wspomniane, kukurydziane tortille. Więcej funduszy pozwoli na zakup karmy lepszej jakości i jej większą ilość. Lepsze karmy są tu kosmicznie drogie (jakieś 30-40% droższe niż w Europie czy USA).
6. Dodatkowe wydatki, trudne do określenia:
- sznur na smycze i obroże do ich kontrolowania w trakcie przeprowadzania akcji,
- rękawiczki jednorazowe dla pomocników i wolontariuszy
- rękawice i inne ubrania chroniące wolontariuszy i pomocników przed niekontrolowanymi reakcjami psów oraz pchłami, wszami i brudem psów.
- koce, ręczniki – cokolwiek do zrobienia posłań dla psów po zabiegach sterylizacji
- pojemniki na wodę.
- stworzenie puszek na darowizny i dobra – w zależności od ilości, a zatem ilości obiektów i instytucji, które dołączą do akcji,
- wydruk plakatów,
- niespodziewane wyjazdy i transport towarów lub ludzi,
- wszelkie drobne, niespodziewane wydatki
- wyżywienie nas (Podróże z Pazurem) na czas trwania akcji (ok.2-3 tygodnie). Nocleg mamy zapewniony w hotelu Viñas. Wyżywienie to ok. 30 – 50 GTQ quetzali na osobę dziennie (15-25 zł) czyli za naszą dwójkę ok. 50 zł. Transport – już teraz musieliśmy w tej sprawie jechać ze stolicy Gwatemala City i teraz musimy tam wrócić, 8 godzin jazdy (staramy się i będziemy starali jeździć autostopem, ale to nie zawsze jest wykonalne). Poza tym doładowania kredytu do telefonu, by mieć internet, by działać oraz relacjonować akcję w social mediach (w Lanquin nie ma normalnego dostępu do internetu, często wyłączany jest prąd i woda). Chcielibyśmy zrobić z tego coś w rodzaju reportażu, pokazać w nim jak ta cała akcja przebiega, po co i dlaczego, oraz by wszystkim darczyńcom pozwolić „być tu razem z nami”. Problemem takich zbiórek jest to, że często są zbierane pieniądze, a potem są podziękowania i nikt za bardzo nie wie, co się wydarzyło. My chcielibyśmy być w naszych działaniach transparentni i motywować innych do podjęcia podobnych akcji w innych miejscach na świecie.
VIII. JAKĄ MASZ PEWNOŚĆ, ŻE ŚRODKI TRAFIĄ NA PODANY CEL?
Cel główny to sterylizacja i kastracja – będziemy udostępniać bazę danych psów poddanych zabiegowi i leczeniu pobocznemu, więc każdy będzie mógł łatwo zweryfikować ich liczbę. Koszty kastracji są podane wyżej. Możemy, też udostępnić rachunki, które zgromadzimy, jeśli weterynarz będzie mogła nam je udostępnić. Postaramy się prowadzić też dokładny rejestr wydatków. Ręczymy za nasze uczciwe działania swoim wizerunkiem, reputacją i dotychczasowymi działaniami, trwającymi od 4 lat. 4 lat blogowania. Nie chcemy tego stracić, bo chcemy w przyszłości móc realizować takie i podobne akcje – na świecie, jak i w Polsce (jak kiedyś, gdy udało nam się pozyskać obroże przeciwpchelne od firmy Selecta HTC dla Stowarzyszenia Psi-jaciel Schroniska dla bezdomnych zwierząt we Wrześni i schroniska dla bezdomnych zwierząt w Mielcu – dowód TUTAJ czy sprzęt video dla fundacji TROP , czy wtedy, gdy przez 2 tygodnie pracowaliśmy nad artykułem o tragicznym losie psów rasy Galgo i Podenco w Hiszpanii).
Konto bankowe, na jakie przekazane zostaną fundusze z tej zbiórki, zostanie przeznaczone tylko na ten cel, oddzielone od naszych pozostałych kont.
AKTUALIZACJA: Pomimo przekroczenia wnioskowanej kwoty, WCIĄŻ MOŻNA PRZEKAZYWAĆ ŚRODKI. Więcej pieniędzy oznacza, najzwyczajniej, poddanie zabiegom większą ilość psów. Ewentualnie - jeśli uda nam się pozyskać sensowne wsparcie ze strony lokalnych hoteli oraz instytucji i zechcą one kontynuować te działania po naszym wyjeździe - to zachowamy nadwyżkę pieniędzy od Was, by móc zrealizować podobną akcję w innym miejscu. Być może w Meksyku, do którego zmierzamy po Gwatemali. Uwierzcie, miejsc, gdzie taka pomoc jest potrzebna, są tysiące na świecie. Teraz, gdy już wiemy, jak się za to zabrać i mamy wiele dokumentów w języku hiszpańskim, będzie nam łatwiej coś takiego zorganizować. Każdemu z Was, kto chce skopiować nasz pomysł i zrealizować go w innym miejscu na świecie, udostępnimy wszystko - co stworzyliśmy (plan, listę pytań/wątpliwości/zagadnień, WSZYSTKO!), piszcie tylko do nas i dajcie znać, że tego potrzebujecie.
Problemem takich zbiórek jest to, że często są zbierane pieniądze, a potem są podziękowania i nikt za bardzo nie wie, co się wydarzyło. My chcielibyśmy być w naszych działaniach transparentni i motywować innych do podjęcia podobnych akcji w innych miejscach na świecie.
Do dzieła!
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Super akcja :)
Świetna akcja! Jesteście super :) dużo siły wam życzę i zdrowia :) i przejmuję się losem Pinkey..
Pinky akurat będzie się miała dobrze :) Żyje na ulicy zaraz obok restauracji. Właścicielka ma też dwie małe córki, które ją lubią. Tak naprawdę, podejrzewamy, że ta rodzina jest właścicielem Pinky, ale nie przyznają się, by nie ponosić za nią żadnej odpowiedzialności. Zaczęliśmy jej już podawać leki na alergię i infekcje skórne. Jak to się wyleczy, to nic innego jej poważnego nie dolega. Wiele innych psów ma się gorzej, a przynajmniej ich życie jest o wiele gorsze.
Dziękuję za to co robicie. Za nową jakość podróżowania, odpowiedzialnego.
Życzę wszystkiego dobrego i powodzenia!
Trzymam kciuki, to co robicie jest genialne????