Witam Was i przepraszam, że w takim miejscu, jednak nie mam już ani sił ani pomysłów co zrobić.

Mieszkamy w starym przedwojennym budynku, z cegły, który wymagał remontu dachu. Ponieważ mieszkają tam trzy rodziny, odkładaliśmy środki , długo szukaliśmy podwykonawcy, jednak wiele firm nie chciało się podjąć trudu tego zlecenia. Część z nich postawiła zaporowe dla nas ceny. Po około półtora roku poszukiwań , udało znaleźć się osobę, która rozpoczęła remont. Chodzi o wymianę całej więźby , więc dach ponad 350 M2 to wyzwanie . Prace zaczęły się w kwietniu 2020. Na początku wyglądało to bardzo dobrze, część poszycia została zdjęta, materiał zamówiony, zaliczki wpłacone. Był to ojciec syna znajomego jednego z naszych lokatorów. Mieliśmy pełne zaufanie, w końcu po prawie 2 latach poszukiwania , jest,DZIEJE SIĘ!

Ale pracę przeciągały się.... Co chwilę nowi panowie w ekipie, zaliczki na materiał.... Pandemia.... A to zepsute auto.... A dach rozebrany położona folia...

No i we wrześniu po wielu prośbach, ekipa zniknęła... Zero kontaktu. Dopiero po interwencji, pojechania do wykonawcy, udało się odzyskać marną część zaliczek. Co gorsza zima w tym roku była wiadomo że mocniejsza niż ostatnio. A my, z otwartym dachem, ze śniegiem w pokojach , palenie w kotle to była ciągła walka.....

Obecnie staramy się własnymi środkami zabezpieczyć ten stan i szukamy podwykonawcy ale niestety ani środków (sprawa toczy się w prokuraturze z podwykonawcy) , ani ekipy, która jest wstanie wejść.

Każda, nawet najmniejsza pomoc to dla nas walka z czasem o przygotowanie na zimę.