Była niedziela. O 6 rano obudził nas dźwięk wymiotującego psa. Ledwo otworzyliśmy oczy, a Kida zaczęła oddawać pod siebie mocz, w który po chwili upadła. Szybka decyzja, jedziemy do weterynarza.

Po dotarciu do kliniki Kida została podłączona do kroplówki i zaczęła krwawić z odbytu. Lało się z niej jak z kranu przez 4 godziny. Diagnoza- krwotoczne zapalenie jelit. 2 dnia leczenia dowiedzieliśmy się, że parametry nerkowe są w bardzo złym stanie.

6 dni Kida spędziła na 12 godzinnych kroplówkach, lekach. W czwartek w końcu udało się nam zmusić ją do jedzenia. Kupa zaczęła wracać do normy. Mocz w porządku. Zaczęliśmy się cieszyć, że to jest koniec męki naszego psa. W piątek z niecierpliwością czekaliśmy na wyniki krwi, które zwaliły nas z nóg... Wyniki jeszcze gorsze niż były na samym początku. Do tego czekamy na wyniki pcr bo w teście snap 4dx wyszła pozytywna dirofilaria. Ale na razie nie chcemy nawet o tym myśleć.

Ten tydzień pochłonął wszystkie nasze oszczędności. W 6 dni poszło z jedzeniem 2300 zł. Jesteśmy pod ścianą, a brakuje jeszcze około 1500 zł.

Kide czeka jeszcze co najmniej tydzień płynoterapii, a potem kolejne pełne testy krwi.

Jej każdy dzień leczenia został wyceniony na 100 zł plus koszty badań, leków.

Kida jest młoda. Ma siłę i chęci by walczyć. To jest wspaniały pies, dobry i przyjacielski do każdego, który ją pozna. Nie zasłużyła na taki los. Nie zasłużyła na ciągłą walkę. Jej życie ratujemy poraz drugi. Teraz niestety potrzebujemy pomocy. A będziemy walczyć do ostatku sił. Prosimy o pomoc. Ona ma przed sobą jeszcze długie i piękne życie.