Nazywam się Ryszard Kidoń. Od 6 lat mieszkam z rodziną w Hiszpanii w Andaluzji. Przed kilku dniami trafiłem do poblicznego szpitala z ubezpieczeniem które mam z przpadłością brzuszną. Nieudany zabieg cewnikowana spowodował zarażenie trudną bakterią. Tak jest pobliczne leczenie, zachowawcze i bolesne. I tu eureka jest prywatny Sanidas oferuje 10 dniową kurację antybiotykową- mam też ich ubezpieczenie więc walę jak w dym. Sprawene przyjęcie diagnostyka i agresywne leczenie. Ale tu zong, bo dwóch dniach przychodzi smutna Pani z fakturą na 5000€ za dwa dni leczenia. Za krótko byłem ubezpieczony i obejmuje mnie karencja. Opcje są 3 powrót do szpitala publicznego i leczenie minimum pół roku w bólu. Zapłacić te 10 dni Sanitas za antybiotyki bo leczenie postępuje błyskawicznie, stracić pracę i zarobki, 6 lat szkoły dziecka i wracać z płaczem do PL. Ją chce to szybko wyleczyć. Sam zawsze pomagałem. Pomogę i teraz. Zróbmy deal ty wpłać coś na moją zbiórkę a ja za darmo zajmę się Twoimi papierami w Hiszpanii będziesz je mieć wypolerowane na cycuś glancuś. Pomożesz?