Mam na imię Anna.

5.10.2021 r. uległam strasznemu wypadkowi. Stojąc nieopodal ogniska wybuchła mi w ręce płynna podpałka do grilla.

W kilka sekund ogień objął całe moje ciało. Gdyby nie szybka pomoc mojego taty, już bym nie żyła.

Świadkiem całego tego zdarzenia był mój 10 letni syn, który płacząc powtarzał MAMO NIE UMIERAJ ! Bardzo to przeżywa do dzisiaj.

Oparzeniu 2 i 3 stopnia uległo ponad 40% mojego ciała.

Śmigłowcem LPR zostałam przetrasportowana do Wschodniego Centrum Leczenia Oparzeń w Łęcznej, gdzie spędziłam 2,5 miesiąca walczą o życie, ucząc się na nowo jeść, chodzić i walczyć o powrót do zdrowia i synka.

Przeszłam tam 6 operacji przeszczepu skóry i kolejne 2 przeszczepy połączone z uwolnieniem powstałych przykurczy w lutym 2022r. Każdy mój dzień zaczyna i kończy się bólem. Każda zmiana pogody jest dla mnie koszmarem, bo wtedy ból się nasila.

Każda najmniejsza czynność wymaga pomocy od drugiej osoby.

Nadal jestem pod opieką lekarzy ze szpitala w Łęcznej,a także lekarza psychiatry ze względu na powypadkową depresję.

Żeby wrócić do w miarę normalnego życia i sprawności potrzebuję ciągłej rehabilitacji, zabiegów laserowych,które pomagają skórze się zregenerować i zmiękczają blizny. Do tego dochodzą kremy na blizny, żele silikonowe, maści i ubranko uciskowe, które ma za zadanie nie dopuszczać do powstawania wystających bliznowców.

Niestety nic z tych rzeczy nie jest refundowane.

To wszystko sprawia że te koszty są naprawdę ogromne.

Bardzo chcę wrócić do jak najlepszej sprawności i w miarę normalnego życia, móc pójść z synem na wycieczkę do lasu czy po prostu najzwyczajniej w świecie ugotować mu obiad.

Dlatego proszę ludzi dobrego serca o pomoc i wsparcie mnie w tej ciężkiej walce.

Wszystkim z całego serca za wszystko bardzo dziękuję.