Na normalne życie dla rodziny, dla chorego wnuczka, dla chwili wytchnienia, dla miłości...
Na normalne życie dla rodziny, dla chorego wnuczka, dla chwili wytchnienia, dla miłości...
Our users created 1 234 094 fundraisers and raised 1 372 589 201 zł
What will you fundraise for today?
Updates4
-
Na końcu drogi każdego z nas, czeka Ten sprawiedliwy, który osądzi jak wartościowe było nasze życie. Przez cały doczesny żywot, jesteśmy nieustannie sprawdzani, testowani i poddawani próbom czy jesteśmy godni dostąpić Królestwa Bożego? Mama zawsze mi powtarzała "...bądź dobrym człowiekiem, nie oszukuj ludzi, pomagaj potrzebującym.." Wychowałem się bez ojca, zmarł kiedy miałem trzy lata. Starszy brat nie zawsze świecił przykładem. Pomimo różnych niepowodzeń nigdy się nie poddawałem. Rodzina zawsze była dla mnie najważniejsza. Każdy człowiek przecież cokolwiek czyni jest przekonany, że czyni słusznie. Dopiero z perspektywy czasu jest w stanie dostrzec pewne odchylenia od drogi, którą chciał podążać. Tysiące przejechanych kilometrów, skomplikowane operacje, dziesiątki zabiegów, leki, konsultacje, rehabilitacja, nieprzespane noce, nieustająca walka o każdy dzień życia naszego Szymonka. Nierówna walka, którą niestety przegraliśmy! Szymuś odszedł od nas wczoraj rano, pozostawiając niewyobrażalną pustkę w naszym życiu. Pustkę, której nie da się niczym wypełnić. Przez półtora roku robiliśmy wszystko co było w naszej mocy. Wykorzystywaliśmy wszystkie dostępne nam możliwości aby oddalić najgorsze! Skąd były na to pieniądze? Niech sobie na to pytanie odpowiedzą sami Ci wszyscy, najbardziej żądni naszej krytyki. Ten świat niestety nie posiada nic, co mogłoby chociaż w najmniejszym stopniu zrekompensować nam naszą stratę. Najgorsze co może być w życiu , to po tak długiej i wyczerpującej walce zostać z niczym. Dziękuję wszystkim, którzy udzielili mi jakiejkolwiek pomocy i wsparcia za pośrednictwem tego portalu i ośmielam się prosić jeszcze wszystkich dobrych ludzi o modlitwę w intencji zmarłego Szymonka i bardzo, ale to bardzo proszę o modlitwę za jego rodziców, aby ich wiara nie została zachwiana z powodu tak niewyobrażalnie wielkiej straty. Pogrążony w żalu mąż, ojciec i dziadek Robert S.
No comments yet, be first to comment!
Add updates and keep supporters informed about the progress of the campaign.
This will increase the credibility of your fundraiser and donor engagement.
Description
"Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie...i co się okazało..?, że nie mam przyjaciół! Robert, 43 lata na Bożym świecie, największe osiągnięcia: wspaniała Żona, trzech wspaniałych synów (9,13,23 lat), wspaniała synowa, niesamowity lecz bardzo chory od urodzenia półtora roczny wnuczek, prze-pies Max (mieszanina mieszanin) i piszcząca bieda!
Witam! Nie wiem w sumie co napisać. Potrzebuję pieniędzy!!! To na pewno trafne stwierdzenie. Przez całe moje dotychczasowe życie to ja starałem się wszystkim pomagać i nie zastanawiałem się nad tym, jak to jest prosić o pomoc innych. A okazuje się, że nie jest łatwo. Założyłem rodzinę dokładnie w sierpniu 24 lata temu. Jak ktoś czytał uważnie wstęp, to powód już zna. :) (oczywiście z miłości). Przez te wszystkie lata jak to w życiu, raz lepiej raz gorzej. Kłopoty zaczęły się chyba już ze trzy lata temu, kiedy to spłaciliśmy kolejny kredyt kolejnym kredytem i dobraliśmy środki aby było nas stać na wczasy (staramy się jeździć raz na 2-3 lata nad polskie morze z powodu częstych chorób krtani u dzieci, oczywiście pomaga), aczkolwiek sam już nie jestem pewien kiedy przegapiliśmy ten moment gdy został podkopany nasz domowy budżet. Potem lawina niby typowych nieszczęśliwych zdarzeń typu: zepsuta pralka, auto, lejący piec centralnego ogrzewania (oczywiście w zimie), to dach, to okno itd. Ale także szczęśliwych zdarzeń: pierwsza komunia, ślub syna, narodziny wnuczka... A co za tym wszystkim idzie to kasa, kasa, kasa...! Do hipoteki wziętej na remont domu którą spłacamy już z 10 lat (oczywiście dom znów wymaga remontu) doszło kilka mniejszych kredytów, jakieś chwilówki, jakieś pozabankowe, już sam nie wiem. Brało się gdzie dawali aby koniec się spotkał z końcem. No i...? Oczywiście w końcu się nie spotkał! Okazało się jeszcze, że wnuczek urodził się z bardzo skomplikowaną wadą serca. Obecnie jest już prawie miesiąc w śpiączce farmakologicznej po kolejnej operacji, która jeszcze nie do końca się udała. Żona mówi... "trzeba iść po pomoc do przyjaciół". Dobra mówię! Idę! Reszty każdy może się domyślić. Przyjaciele okazali się nawet nie znajomymi! Odpowiedzi typu; ...żebyś przyszedł wczoraj albo w ubiegłym tygodniu... wiesz... kupiłem auto, maszynę, mam na lokacie, prowadzę inwestycję...itd. Mówię tu o ludziach, którzy naprawdę mają pieniądze, o ludziach z którymi można było konie kraść, z którymi nie jedno się przeszło, o ludziach dla których rzucało się wszystko gdy byli w potrzebie... Widocznie mówię tylko o "ludziach"...! Wszyscy jednakże obiecali pomoc dla wnuczka, że przekażą 1% podatku itd., chodziłem po firmach, roznosiłem ulotki... I co...? Jak myślicie...? Tylko Ci nieliczni i to oczywiście Ci najbiedniejsi podzielili się tym co mają. Bóg im za to zapłać.. Na chwilę obecną w domu zgroza, wierzytelności zmieniają się w jeszcze większe wierzytelności, ognisko rodzinne wygasa i tylko stres, stres, stres. Nie możemy już normalnie usiąść, wypić kawę, pożartować. Wszystko przez pieniądze, które z pewnością wymyślił sam Lucyfer! Banki nie widzą u nas zdolności kredytowej, "ludzie" zawiedli, a ja...? Jestem tutaj..! Piszę o 2:30 do wszystkich życzliwych, którzy byli morze kiedyś w podobnej sytuacji, piszę do wszystkich, którzy potrafią mnie zrozumieć, do wszystkich, którzy nie chcą mnie oceniać, do wszystkich, którzy mogą mi pomóc. Pragnę aby moja codzienna praca znów odzyskała sens, aby żona znów witała mnie na progu z uśmiechem, aby było mnie znowu stać na to żebym był ojcem, na to żebym był dziadkiem, na to abym mógł pomagać innym...! Do wyjścia na prostą potrzebuję około 95tys/zł z czego na wczoraj jakieś 12,5tyś. Oprócz tego mam wspomnianą hipotekę jeszcze przez niecałe 3 lata ale z nią sobie poradzę, oczywiście pewnie tylko po to aby potem znowu ją wziąć na remont domu. Taki los... Koło zawsze musi się zamknąć. Z góry chciałbym podziękować wszystkim życzliwym i zapewniam, że sam nigdy nie przechodzę obojętnie koło tych którzy potrzebują pomocy. Amen.
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Powodzenia i zdrowia
Zdrowiej aniołku
????
Na normalne życie dla rodziny, dla chorego wnuczka, dla chwili wytchnienia, dla miłości...Zdrówka dla wspaniałego wnusia i spokoju dla całej rodziny
Wszystkiego dobrego Słoneczko ????