Do gospodarstwa agroturystycznego w województwie lubelskim, w którym spędzaliśmy urlop, przybłakał się szczeniak. Nikt nie zgłosił się po jego odbiór pomimo ogłoszeń. Piesek miał trafić do schroniska, ale nieustannie chodził nam przy nodze, pomimo, iż gości było wielu. Postanowiliśmy go przygarnąć pomimo, że nigdy nie posiadaliśmy pieska. Po powrocie na Śląsk zakupiliśmy wyprawkę dla Misia i odwiedziliśmy weterynarza. I tu smutna wiadomość. Okazało się, że ma złamaną kość udową, które się źle zrasta (żyje własnym życiem). Złamanie oceniono na przestarzałe. Być może dlatego ktoś go porzucił, a sturlanie ze schodków odnowiło uraz. Czeka go operacja. Mieliśmy trzy możliwości: 1. zrezygnować z pieska, bo to ogromne wyzwanie dla kogoś, kto nigdy nie posiadał zwierzaka. 2. Pozostawić nogę w spokoju, ale wtedy zawsze już byłaby niesprawna i by kulał. 3.Poddać Misia operacji w Śląskim Centrum Weterynarii. Przybliżony koszt całego procesu leczenia to kwota 5 000 zł. Koszt podstawowej operacji 2-3 tyś. w zależności od jej przebiegu i zastosowanych wewnętrznych stabilizatorów. Potem kolejne wizyty kontrolne i proces leczenia pooperacyjnego (zmiany opatrunków, zastrzyki przeciwbólowe, antybiotyki, kontrolne RTG) oraz rehabilitacji, aż wreszcie druga operacja wyjęcia stabilizatorów. Przyznam szczerze, że nie byliśmy na to gotowi. Jestem przerażona czy sobie poradzimy z opieką nad pieskiem po operacji, ale sumienie nie pozwala zrobić inaczej, jak podjąć to wyzwanie. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze i Misio będzie zdrowym i sprawnym szczeniakiem.