Nazywam się Jerzy Wachowicz, mam 53 lata. Pięć miesięcy temu moje życie zmieniło się na zawsze – usłyszałem diagnozę, która zabrzmiała jak wyrok: złośliwy nowotwór z przerzutami, gruczolakorak. Do tej pory pracowałem jako kierowca karetki transportowej na stacji dializ, pomagając innym w ich trudnych chwilach. Teraz sam potrzebuję pomocy.

Obecnie jestem po częściowej radioterapii i czekam na przyjęcie na oddział hematologiczny, gdzie ma rozpocząć się kolejny etap leczenia – chemioterapia. Mój stan zdrowia pogarsza się z dnia na dzień, a czas nie jest moim sprzymierzeńcem. 

Na barkach moich jak i żony spoczywa również opieka nad naszym 29-letnim, ciężko chorym synem, który od urodzenia zmaga się z mózgowym porażeniem dziecięcym i lekooporną padaczką, który potrzebuje całodobowej opieki oraz pomocy w każdym aspekcie życia. Każdy dzień to dla nas walka o życie i godność.

Zbiórka, którą organizuję, jest moją jedyną nadzieją na opłacenie dodatkowego leczenia, które niestety przekracza moje skromne możliwości finansowe. Proszę o pomoc wszystkich ludzi dobrej woli. Wierzę, że dzięki Wam będę miał szansę na dalszą walkę o zdrowie i przyszłość, nie tylko moją, ale i mojego syna. Dziękuję za każde wsparcie.