Ponad 2 lata temu znalazłam sens życia. W krzakach. Schorowany mały, kichający glut. Nie jadła, nie piła, wyglądała jak chodząca śmierć. Nie mialam wtedy pojecia o kotach, dużo czasu straciłam na trafienie na odpowiedniego weterynarza który postawił ją na nogi. Teraz żyjemy sobie razem, Lexa się już do mnie przyzwyczaiła i śmiało mogę powiedzieć że się kochamy obydwie (kiedyś bardzo się mnie bała). Niestety od stycznia przyjmuje leki przeciwpadaczkowe. W połowie kwietnia byłyśmy na rezonansie magnetycznym, który miał wyjaśnić przyczynę ataków, chociaz od początku było podejrzenie padaczki idiopatycznej i niestety przypuszczenia się potwierdziły. Na szczęście Lexa nie ma ataków juz od ponad 40 dni. Niestety fenobarbital, który przyjmuje na padaczkę doprowadził do lekkiego porażenia tylnych kończyn. Lexia ma problem ze wskoczeniem na wyższe powierzchnie, często spada, a przy chodzeniu traci równowagę i upada. Ostatnie 3 miesiące były i nadal są dla nas bardzo ciężkie. Po rezonansie przestała jesc. Początkowo myślałam że to kwestia narkozy albo może stresu ale niestety nie jadła przez kilka dni kompletnie nic. Trafiła na kroplówki, chodziłyśmy na nie codziennie- z czasem zaczelam ją karmic strzykawką w domu i tak robimy do teraz. Miała kilkukrotne wymazu z gardła- za każdym razem pojawiała się nowa bakteria-najpierw pasteurella (która była tak oporna na leczenie że musiałyśmy zdecydować się na stworzenie autoszczepionki, potem klebsiella i wczoraj zobaczylam kolejny wynik posiewu-enterobacter. Bardzo mnie to zmartwiło bo Lexa bierze już 3 albo 4 antybiotyk z rzędu, co jak wiecie, nie jest dla jej organizmu bez znaczenia. Kilka razy musiałyśmy natychmiast odstawiać dany antybiotyk, ponieważ wywoływał u niej ataki padaczkowe. Każdego dnia coraz bardziej pęka mi serce, bo tak bardzo chciałabym zeby bylo dobrze, żeby mogła samodzielnie jeść, zeby nic ją nie bolalo, zeby jej organizm nie był wyniszczany przez kolejne antybiotyki. Niestety te 3 miesiące byly bardzo ciężkie, już dawno temu wydałam na nią wszystkie swoje oszczędności i każde zarobione pieniądze do tej pory tez. Czeka ją jeszcze kilka badań, ostatni zastrzyk z antybiotykiem w poniedziałek, kontrolny wymaz z gardła, USG jamy brzusznej, muszę tez kupić kilka leków które są bardzo drogie (np. Vivomixx 10 saszetek za 90 zł :( ) niestety bez waszej pomocy mi się to nie uda. Ten miesiac jest ciężki pod względem finansowym dla mnie a 3 miesiące leczenia Lexy wcale w tym nie pomagają. Dlatego zdecydowałam się założyć tę zrzutkę i bardzo proszę Was o pomoc. Zdaję sobie sprawę, że jest wiele innych potrzebujących kotów dlatego proszę nawet o złotówkę wpłaty na zrzutkę. Zamieszczam tez w niej dotychczasowe paragony i wypisy z jej leczenia. 20 lipca czeka nas USG brzuszka, wymaz z gardła-po zakończonej antybiotykoterapii oraz posiew kału.
Bardzo dziękuję każdemu za każdą wpłatę.
There is no description yet.
Ściskam mocno kotka i Panią. Powodzenia
Trzymajcie się, dacie radę!