Prosimy o pomoc i wsparcie. Dom jest tam gdzie jest moja mama
Prosimy o pomoc i wsparcie. Dom jest tam gdzie jest moja mama
Our users created 1 182 468 fundraisers and raised 1 237 422 460 zł
What will you fundraise for today?
Updates2
-
Dziekuję wam za pomoc. Bardzo proszę o udostępnianie dalej i prosimu Was o wpłatę. Wystarczy symboliczna złotówka, to jest tak niewiele a ma taką dużą moc
No comments yet, be first to comment!
![There are no updates yet.](https://cdn.zrzutka.pl/build/images/chip/chip-news-empty.png)
There are no updates yet.
Description
Zastanawiam się jak napisać o swojej sytuacji która mnie w życiu spotkała. Zastanawiam się jak radzą sobie rodzice nieuleczalnie chorych dzieci, którzy nie wiedzą co im przyniesie następny dzień, którzy boją się że ich dzieci może spotkać coś strasznego, walcząc z czymś na co tak naprawdę nie mają wpływu ale robią wszystko co w ich mocy aby to oni pokonali chorobę a nie na odwrót. Podziwiam ich za siłę , odwagę i wytwałość. Każdy zapewne inaczej sobie z tym radzi, przypuszczam że są w ich życiu dni gorsze i lepsze. Ale wiem że każdy ich dzień to jest walka o życie dziecka i strach przed utratą tego co jest dla nich najważniejsze. Myślę że wiem co czują, bo pomimo tego że ja nie walczę z ciężką chorobą syna tylko z ojcem który chce mi go zabrać, nie zważając na to iż wolą syna jest pozostanie ze swoją mamą i siostrą w Polsce. Nie wiem co gorsze, czy choroba która nie wybiera, z którą się nie negocjuje czy świadomość tego że można stracić dziecko i więcej go nie zobaczyć przez człowieka dla którego dobro dziecka i jego wola choć powinna być najważniejsza, zupełnie się nie liczy. Jestem matką 19 letniej cóki Gabrieli i 5 letniego Andrei którego ojciec jest Włochem. W grudniu 2015 roku ze względu na ciężko sytuację rodzinną i finansową byłam zmuszona uciekać z Włoch do Polski. Jesteśmy już w Polsce ponad 3 lata. Ojciec zażądał powrotu dziecka do Wloch, wszczynając konwencje haską. Trzy lata ciągłego strachu, obaw, łez, kosztów z tym związanych. Ale udało się. Sąd I jak i II instancji wyrokiem prawomocnym oddalił wniosek o wydanie syna. Niestety moja radość , nadzieja na spokojniejsze życie nie trwała zbyt długo. Okazało się że pomimo tego że wygrałam w Polsce , to Włosi powinni ostatecznie podjąć decyzje o tym gdzie ma być syn. I to wszystko co by się zdawało że już się skończyło , że jest za mną, powróciło z powrotem. I znów muszę walczyć o dziecko. Zupełnie jak nawrót choroby. Ale się nie poddaje. Nie mogę pozwolić na to aby zabrano mi syna do ojca który paja nienawiścią do Polaków i do matki, którą powinien szanować chociażby z tego względu że jest matką jego syna, ojciec który chce go zabrać jest zupełnie obcym człowiekiem dla dziecka. Ojciec dziecka podczas przesłuchań w Sądzie przyznał się do tego iż mówił że Polakom przydałby się Hitler żeby zrobić z nami porządek. W wiadomościach które mi wysyłał nawyzywał sędziego, biegłych sądowych, nazwał nas darmozjadami. Składał mi propozycje powrotu do Włoch wraz z dzieckiem, obiecując wiele rzeczy a następnie zażądał w postępowaniu karnym na terenie Włoch miliona euro zadośćuczynienia za uprowadzenie mu dziecka. Sąd przyznał mu 20 tys euro. W postępowaniu w którym nawet nie zostałam przesłuchana. Dla mnie jest to ogromna suma pieniędzy której nigdy nie miałam i zapewne nigdy mieć nie będę. Ojciec synka robi wszystko żeby mnie zniszczyć. I to wszystko niby robi z miłości do dziecka, nie zastanawiając się wogóle nad tym co powie synowi jak dorośnie. Nie wiem kiedy wpłynie uznanie wyroku zagranicznego do Sądu w Polsce, codziennie boję się że zapuka mi pewnego dnia komornik do drzwi. A to nie ja powinnam płacić ojcu dziecka tylko on nam za to co przeszłam razem z dziećmi. Ale niestety Włosi zamiatają wszystko pod dywan, broniąc swojego obywatela. Nie chcę się poddawać, chcę i będę walczyć. Potrzebuje dobrego obrońcy którego koszty przewyższają mój budżet, do tego dochodzą tłumaczenia dokumentów, koszty rozpraw.Wiem że sama nie dam rady. I tu moja prośba do ludzi którzy chcieliby nam pomóc, mam cichą nadzieję że będę w stanie jako Polka pokazać ojcu Andrei jaka w nas jest siła, że nie damy się obrażać jako naród, poniżać jako ludzie, bo tak naprawdę my nie jesteśmy w niczym gorsi od Włochów. Bardzo prosimy Was o pomoc, o lepsze jutro, wspomóżcie nas w dalszej walce....sami nie damy rady. Liczy się każda pomoc Na koniec chcielibyśmy serdecznie podziękować za przeczytanie, za malutką wpłatę oraz za udostępnienie .... Prosimy pomagaj :-))
![There is no description yet.](https://cdn.zrzutka.pl/build/images/chip/chip-description-empty.png)
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
![](https://cdn.zrzutka.pl/build/images/payment_card/cards.png)
Powodzenia !!!
Dziękujemy kochani :-)