id: f9tgsa

Pokrycie kosztów transportu Stasia z Tunezji do Polski

Pokrycie kosztów transportu Stasia z Tunezji do Polski

Our users created 1 216 000 fundraisers and raised 1 317 805 512 zł

What will you fundraise for today?

Description

Witaj. To jest ten moment, w którym dostajesz link do zrzutki i zastanawiasz się o co chodzi. Opowiemy, może zechcesz przeczytać, za co z góry dziękujemy. Wybraliśmy się na rodzinne wakacje z synem, które w ciągu paru sekund zamieniły się w koszmar. Był 9 sierpnia, upał, słońce ,radość, malutka wyspa Djerba. Drugiego dnia pobytu, nasz 2,5-latek zjeżdżał z dziecięcej ślizgawki w Aquaparku. Prawdopodobnie doszło wtedy do urazu. Staś zjechał do wody i nagle zaczął bardzo płakać. Jego prawe udo natychmiast spuchło, byliśmy przerażeni, a on nie przestawał płakać. Zanieśliśmy go do punktu medycznego, z którego po niedługim czasie został przetransportowany do pobliskiego szpitala. Na miejscu został zbadany przez zespół lekarzy, wykonano zdjęcie RTG oraz tomograf, ponieważ Staś skarżył się na ból głowy i co chwilę jakby zapadał w sen. Zdjęcia RTG potwierdziły nasze najgorsze przeczucia - złamanie trzonu kości udowej z przemieszczeniem. W Tunezyjskim szpitalu założono Stasiowi tzw. longetę, rodzaj stabilizacji w niepełnym gipsie ,który założono tylko od tylnej strony nogi - od pięty do pachwiny, a następnie owinięto go bandażem aż do pasa. W takiej pozycji Staś mógł tylko leżeć na plecach. Zapewniono nas, że jego stan jest stabilny, noga nie wymaga operacji, ale dla pewności zostanie na noc w szpitalu. Zaczęliśmy wtedy już rozpaczliwie szukać sposobu na jak najszybszy powrót do domu, gdzie mógłby zostać poddany konsultacji ortopedy dziecięcego. Złamanie wyglądało bardzo poważne. Byliśmy przerażeni. Staś był przerażony, cierpiał. Drugiego dnia wypisano nas ze szpitala i wróciliśmy do hotelu. Czekały nas najtrudniejsze chwile, z dwuletnim chłopcem ze złamaną nogą, tak daleko od domu, bez opieki, bez pomocy, bez informacji o tym co dalej mamy robić. Wielokrotnie kontaktowaliśmy się z firmą ubezpieczeniową, u której mieliśmy wykupione ubezpieczenie. To jednak był tylko kolejny etap trudności, o których pojęciu nie można mieć, dopóki się tego nie doświadczy. Lekarz z firmy ubezpieczeniowej po obejrzeniu przesłanych przez nas zdjęć RTG w pierwszej chwili nakazał niezwłocznie wracać do Polski, ponieważ „ gips” ten jest “rozwiązaniem tymczasowym” i istniało duże prawdopodobieństwo komplikacji w postaci dalszego przemieszczania się odłamów kości i w konsekwencji wizją kalectwa. Zalecał jak najszybsza operację. Jednak w czasie trwających godzinami rozmów z firmą ubezpieczeniową stwierdzono, że przez leżącą pozycję Stasia niemożliwe jest przetransportowanie go samolotem czarterowym, który zresztą miał się odbyć dopiero za 5 dni. Lot ten nie miał szansy dojść do skutku, gdyż Staś potrzebował co najmniej 3 miejsc leżących i zgody pilota. Nie było mowy ani o jednym, ani o drugim. Ponad to lekarz z firmy ubezpieczeniowej nagle zmienił zdanie, nie wyraził zgody na lot, zalecił operację na miejscu, w Tunezji. Minęło już 36, trwających wieczność godzin. Operacja na miejscu byłaby katastrofalna w skutkach. W czasie jednej z rozmów z miejscowym medycznym konsultantem w Tunezji, byliśmy jeszcze bardziej przerażeni. Nie tylko dlatego, że ów przedstawiciel medyczny bardzo słabo komunikował się po angielsku ale też, że jak się dowiedzieliśmy później , w wieku Stasia operacji tego typu w Tunezji się nie przeprowadza. Ciężko nam jest nawet wyobrazić sobie, jak mogłoby się to skończyć. Nie wiedzieliśmy co miało się tam odbyć, czy nastawienie, czy zespolenie- pojawiały się wciąż niepełne lub sprzeczne informacje. Po kolejnych 48 godzinach, pojawiła się w końcu nadzieja - firma ubezpieczeniowa zaproponowała transport dla Stasia w postaci ambulansu powietrznego, którego całkowity koszt wynosiłby około 150 tysięcy złotych. Nasze ubezpieczenie pokrywało tylko 60 tysięcy. Nie zastanawiając się długo, pożyczyliśmy pieniądze, bo zdrowie dziecka jest dla nas najważniejsze. Jednak zorganizowanie tego transportu było możliwe dopiero na środę 14 sierpnia, czyli dzień przed planowanym powrotem.

Jednak udało się. Minęło 96,nieskończenie długich godzin bólu i stresu, który ledwo zdołaliśmy unieść. Po wylądowaniu w Polsce Staś został przetransportowany do szpitala w Warszawie, gdzie przebywaliśmy dwie doby. Tam, lekarz ortopeda dziecięcy z zespołem chirurgów, nieco nas uspokoił. Operacja w jego wieku jest zbyt ryzykowna, w takich przypadkach przeprowadza się tzw. Repozycję zamknięta w pełnym uśpieniu. Tak też się stało. Następnie założono mu pełen gips, jednak na obydwie nogi aż do pasa. Na wiele tygodni, z dużym prawdopodobieństwem, że kość zrośnie się prawidłowo. Staś może leżeć na plecach lub na brzuchu. Jesteśmy pewni, że Nasza decyzja aby wracać do Polski wcześniej okazała się słuszna i była jedyną możliwą opcją. Obecnie jesteśmy już w domu, pod opieką lekarzy z oddziału Ortopedii Dziecięcej w szpitalu Wojewódzkim w Gdańsku.

Wspólnymi siłami uda nam się spłacić część kwoty ale zwyczajnie nie stać nas na pokrycie całości.


Z poważaniem,

Staś z Rodzicami.

There is no description yet.

There is no description yet.

Location

The world's first card for receiving payments. The Payment Card.
The world's first card for receiving payments. The Payment Card.
Find out more

Donations 675

preloader

Comments 15

 
2500 characters