Pomóż wygrać z rakiem
Pomóż wygrać z rakiem
Aktualności 1
-
Bardzo bym chciała podziękować za każdą wpłatę, za każde dobre słowo, Za wspaniałych aniołów jakimi jesteście. Krótko napiszę, że wczoraj podęto decyzję o zmianie leków, niestety po Pacitaxel dostawałam wstrząsów podczas wlewu, lekarz prowadzący zmienił leczenie na Docetaxel. Miałam przez ostatnie dwie chemie podniesione próby wątrobowe , wykonano usg jamy brzusznej. Wynik wyszedł zadawalający 🥰🥰 nie ma przerzutów ❤❤. Dziękuję z całego serca.❤❤❤
Opis zrzutki
Dzień dobry. Nazywam się Joanna Adamczewska, mam 30 lat i jestem mamą piątki dzieci - czterech wspaniałych chłopców oraz jeden cudownej dziewczynki. Niestety, przez wiele lat musiałam wychowywać dzieci samotnie. Będąc zbyt ufną, dokonałam złych wyborów i byłam zmuszona do pogodzenia się z wieloma bolesnymi rozczarowaniami. Nieoczekiwanie, w moim życiu pojawił się dobry i kochający człowiek - mój obecny mąż, który przywrócił mi i moim dzieciom nadzieję na nowe, lepsze jutro. Po raz pierwszy od dawna poczuliśmy się znowu bezpieczni oraz szczęśliwi. Myśląc, że wszystko co najgorsze jest już za mną, a moje życie ponownie nabiera szczęśliwych barw oraz stabilizacji, dowiedziałam się o chorobie ojca - diagnoza: rak płuc z przerzutami. Nie było ratunku. Po bardzo długich cierpieniach, zmarł. Odwiedzając oraz opiekując się rodzicem, każdego dnia widziałam na własne oczy jak straszna jest to choroba oraz jak bardzo człowiek jest bezsilny wobec niej. Mój tata zmarł w styczniu 2020 roku. Krótko po jego odejściu, zaczęłam obserwować u siebie niepokojące symptomy, które skłoniły mnie do wizyty u lekarza. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że będzie to kolejny cios od losu. Po konsultacjach lekarskich oraz serii badań, w sierpniu 2020 roku otrzymałam diagnozę: nowotwór złośliwy HER2+ z przerzutami na co najmniej 3 węzły chłonne. Ponadto, podejrzewano meta w mięśniu żebrowym. Jedynym co dawało mi siły do podjęcia walki o życie były moje kochane dzieci oraz mąż. Pomimo panującej pandemii, już w listopadzie 2020 roku rozpoczęłam leczenie. Pierwszym etapem było wszczepienie portu naczyniowego. Następnie, niestety konieczna była chemioterapia. Pierwsza z czterech, chemioterapia czerwona AC("dose dense"). Niedługo po niej, otrzymałam pierwszą z dwunastu dawek białej chemioterapii Paclitaxel (co tydzień) oraz Perjeta i Herceptyna (co trzy tygodnie). Na każdą z tych chemioterapii musiałam i nadal muszę jeździć do Poznania (oddalonego od mojego rodzinnego miasta o 126km), co dodatkowo przysparza mi zmęczenia, kłopotów oraz kosztów. Po zakończonej chemioterapii czeka mnie radykalne usunięcie piersi wraz z węzłami chłonnymi oraz mięśniem żebrowym. Przez cały czas jestem, pod pełną kontrolą lekarza prowadzącego, który na bieżąco podaje mi leki. Te choć częściowo uśmierzają mój ból abym mogła na co dzień funkcjonować. Po operacji nadejdzie czas na radioterapię i immunoterapię przez najbliższe 10 lat, a także kontynuację leczenia ANTY-HER2, czyli kolejne wlewy Herceptyny oraz Perjety. Nie zważając na te wszystkie tragedie, z którymi musiałam się zmierzyć, dzisiaj nadal walczę o swoje życie - wszystko dla mojej rodziny, a także dla siebie samej. Chcę dać sobie szansę na wychowanie Kacpra, Filipa, Gabrysi, Pawła i Franka oraz na wprowadzenie ich w dorosłe życie.Proszę wszystkich o choćby najmniejszą pomoc bo bez was nie dam rady.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Wpłacający 229
Dane ukryte
Dane ukryte
Komentarze 6

Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!
Nasi użytkownicy założyli
645 041 zrzutek
i zebrali
Dużo zdrówka i chęci walki
Z całego serduszka dziękuję ❤
Dużo dużo zdrówka i siły do walki! Jestem całym sercem z Panią
Z całego serca dziękuję , bardzo jestem wdzięczna.
Zdrowia!
Bardzo dziękuję